Przejdź do głównej zawartości

Aby coś zmienić

Czasami jest tak, że bez względu na to jak bardzo się starasz, trafiasz ciągle w to samo miejsce, nastają kolejne dni, a Ty wciąż  "tu" i znowu zaczynasz od nowa. 

Próbujesz, zmieniasz, poszukujesz w kółko i znowu. I nie ma znaczenia jak bardzo się zmieniasz, efekt końcowy jest zawsze taki sam lub podobny. Czujesz się tak, ponieważ tak naprawdę w większości nie robisz nic innego, może trochę inaczej, ale w sumie to samo. Ponieważ jesteś w swojej bańce bezpieczeństwa, w sferze komfortu. 

Ale możesz to zmienić, nawet jeśli tylko trochę. 


Ostatnie trudne dni uświadomiły mi właśnie to, ja też popełniam ten błąd. Tak naprawdę sama pozostawałam w swojej bańce. W której czułam się naturalnie, myślałam i działałam w sposób dla mnie znany, w granicach gdzie nie czułam obaw i dyskomfortu. Wpadłam w rutynę.

Nie raz życie, wyrzucało mnie poza strefę komfortu, poprzez zmieniające się okoliczności, zmianę sytuacji, innych ludzi lub bodziec z otoczenia. Traciłam pracę, próbowano zgwałcić .... musiałam radzić sobie w sytuacji, gdzie mnie gnębiono, poniżano.

Wtedy odkrywałam w sobie coś nowego. Kiedy byłam pchnięta do zrobienia czegoś, czego zazwyczaj nie robię. Osiągałam cele, o które się nie podejrzewałam. Odkrywałam, że mogę więcej niż mi się wydawało.

Ostatnie wydarzenia - znów wyrwały mnie z rutyny.  I zaczęłam zastanawiać się co mogę zrobić, aby "coś zmienić". I to okazało się jedną z dobrych stron, o których pisałam Szukanie dobrych stron .

Usiadłam i zaczęłam się zastanawiać.... Pomyślałam "coś przestało działać...., ale dlaczego ?"

Nasze życie to strategia działań w toku, coś, co zmieniasz gdy zmieniają się okoliczności. Świat nie stoi w miejscu.

Postanowiłam, że każdego dnia będę wstawać z postanowieniem, że zrobię wszystko, aby coś zmienić. Niezależnie od tego, czy chcę, czy nie. Codziennie będę walczyć o siebie, bo jak ja tego nie zrobię, to nikt tego nie zrobi za mnie. Zrobię coś... byle co...

Niech każdy dzień będzie okazją do pozytywnych zmian, a nie zmarnowanej szansy.

Jakiś czas temu zaczęłam ... krok po kroku zmieniałam swoje życie. Ale nie da się iść dalej, trzymając wszystko, idąc donikąd i żyjąc życiem do którego nie jesteś przeznaczony.

To nie jest blog o moim życiu, ale od czasu do czasu - piszę biograficznie, teraz takich postów będzie trochę więcej.

Nie wszystkie rzeczy w moi życiu są takie jakie bym chciała, aby były. Choć mam nastawienie, że wszystko będzie dobrze, to dziś jest ten dzień... gdzie muszę zaakceptować (Akceptacja) to co czuję, zamiast zmuszać się do bycia pozytywnym.

Pomimo mojej całej pracy, jaką wykonałam, aby polepszyć swoje życie, robieniem wszystkiego co mogłam, w tamtych momentach... to moja potrzeba bezpieczeństwa, uniknięcia kolejnego bólu i cierpień, była większa od kroku na przód. Powstrzymywał mnie strach... i dlatego moje życie wróciło do punktu wyjścia.

Podjęłam pewne decyzję, które na pewno zmienią moje życie.... wiem, że mogę cierpieć i mocno dostać po d%pie ..

Ale nie da się iść dalej, trzymając wszystko, 
idąc donikąd i żyjąc życiem 
do którego nie jesteś przeznaczony.....

To będzie koniec ... albo początek .... ale zmiana, jaka by nie była.... zmiana, która pozwoli mi ruszyć z miejsca i pozwoli po raz kolejny zmienić kierunek mojego życia. Bardzo się bałam, uważałam, że nie "potrzebna", że może nie będę musiała.... przecież tyle już zrobiłam, może to wystarczy. Niestety nie wystarcza, bo po raz kolejny wróciłam na "start".

Przyszedł czas na ... ostateczne wyzwania.... decyzje .... albo wylecę z gry, albo trafię na wyższy poziom. Nie chcę już więcej stać na polu "strat".

Komentarze

  1. witam..też tak mam....jakbym kręciła się w kółko..Jaonna

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mondrości Ani - Jestem dumna. Po prostu.

Czasem zatrzymuję się na chwilę przy ich pokojach i patrzę na moje dzieci. Nie zerkam okiem kontrolnym, czy mają czysto. Patrzę tak naprawdę.  Jestem z nich dumna. Nie dlatego, że zdobywają stypendia, nagrody, mają dobre oceny. Jestem dumna z tego, kim są. Jestem dumna z tego, że potrafią być sobą. Każde z nich inne – jedno bardziej otwarte, drugie cichsze.  To nie jest chwalenie się. Nie chodzi mi o "zobaczcie, jakie mam wspaniałe dzieci". Bo każde dziecko jest wspaniałe. Chodzi mi o ten rodzaj cichej dumy, która siedzi gdzieś głęboko w sercu i od czasu do czasu wydostaje się na powierzchnię jako uśmiech albo łza wzruszenia. Nie po to, żeby się chwalić. Po prostu… żeby zostawić tu kawałek uczuć, które często noszę w sobie. Popełniam błędy. Ale widząc, jak moje dzieci rosną na dobrych ludzi, wiem, że coś jednak zrobiłam dobrze. Przy tej okazji chciałam napisać o bardzo ważnej rzeczy - wiele osób zarzucało mi, że za bardzo poświęciłam się dla dzieci, że oddałam całą siebie dzi...

Udawanie kogoś kim się nie jest

Dziś chcę napisać o udawaniu tzw. granie roli, naśladowanie i upodabnianie się na siłę, tworzenie pozorów. Przeciwieństwo bycia sobą, naturalnego, autentycznego zgodnego z samym sobą zachowania. Co powoduje, że tak wiele osób udaje kogoś, kim wcale nie są ? Wkładają maski i stają się kimś zupełnie innym ? Chcą być lubiani. Chcą się przypodobać.  Bo w niektórych sytuacjach, bycie sobą może być trudne. Myślą, że udając kogoś, kto jest odbierany dobrze przez społeczeństwo, będą akceptowani. Chcą zdobyć wymarzonego partnera. Bo tak jest łatwiej. Każdy ma swój powód. To nie jest nic złego, jeżeli nie przekracza się pewnych granic. Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest. Kurt Cobain Pragniemy akceptacji innych, a sami siebie nie akceptacjemy. Kiedy udajesz kogoś innego, masz w sobie wewnętrzny konflikt, który tworzy jeszcze większe napięcie i generuje jeszcze więcej negatywnych emocji. Co sprawia że jeszcze mniej akceptujesz to,...

Mondrości Ani - rozdrapywanie ran....

Czasami jak mamy ogromną ranę, to zamiast dać się jej zagoić to jak chory na Dermatillomanie, w powtarzających się w czasie epizodach  - skubiemy, pocieramy czy dłubiemy w niej.  Przy każdej okazji - rozdrapujemy - żeby przypomnieć sobie lub innym, jak nas bardzo zraniono, jacy jesteśmy biedni, jak poszkodowani, po to, aby pozostać w wygodnej roli ofiary albo wobec siebie, albo wobec innych. Bo ofierze się pomaga, trzeba współczuć, trzeba być wobec niej wyrozumiałym, miłym, nie można dużo wymagać. A rana to dowód  i powód do wyżalania się postronnym osobom na niesprawiedliwości, które nas spotkały. Bo trudniej jest czasami żyć z zagojoną raną, trudniej nauczyć się żyć "normalnie" z zabliźnioną raną. Więc przy każdej okazji grzebiemy do krwi, posypujemy solą. Ja już kiedyś pisałam o tym ( o tu ),  że byłam jedną z tych osób, które nie potrafiły się powstrzymać, aby nie zetrzeć strupka, aby nie rozdrapać - wciąż rozpamiętywałam swoje upokorzenia, traumy. Jest wiel...