Przejdź do głównej zawartości

Uderzać głową w mur

Pewnych rzeczy nie da się zmienić. Z jednej strony każdy się z tym zgodzi. A jednak bardzo często podejmujemy wysiłek, który z góry skazany jest na niepowodzenie. Nie potrafimy się uwolnić od tego typu działania. Myślimy, że kogoś zmienimy, przyzwyczaimy się do swojego życia i do pewnych kompromisów jakie stawia przed nami. Ciągle próbujemy, czekamy na coś, nie zauważając (ignorując fakt) że nic to nie da. Nigdy nie dawało. Ale my liczymy na zmianę, choć tyle razy się nie udawało... to tym razem będzie inaczej... wreszcie się uda... "może tym razem się uda" i podejmujemy kolejną próbę. 


Nie przyjmujemy do wiadomości, że musimy się pogodzić z tym, że nie mamy na to wpływu. A powinniśmy uznać swoją bezsilność i przestać karmić się złudzeniami. Niestety trudno jest przestać zaprzeczać prawdzie - że nie możemy osiągnąć czegoś, zwłaszcza jeśli jest to coś szczególnie cennego. Nie potrafimy zaakceptować własnej bezsilności. 

Mówimy sobie, to ostatni raz... nie było tych razów, aż tyle, spróbuję jeszcze raz ... ostatni. Czasami staramy się przekonywać samych siebie, że wcale nam nie zależy, że nic się nie stało, że w sumie jest ok. Ale nadal z uporem maniaka próbujemy. Jesteśmy gotowi do największych poświęceń, byle by podjąć się niemożliwego. Zawsze jednak pojawia się granica, której nie udaje się pokonać. Tak jest. Tak było. Tak będzie. 

I bardzo ważne - dla każdego z nas, ta granica jest gdzie indziej. To Twoje życie i to Ty decydujesz. Ja często słyszałam, że walczyć trzeba do końca. Że nie wolno się poddawać, że trzeba wyczerpać wszystkie możliwości. 

A kto o tym decyduje ? 

Ja przestałam wierzyć, że jak się chcę to wszystko jest możliwe. Że jak wystarczająco będziesz cierpliwa, silna, zdeterminowana to wszystko się ułoży. Uznanie tych prawd przyniosło mi ulgę, uwolniło od przymusu daremnego próbowania dalej i odczuwania emocji związanych z porażką. 

Czasami jesteśmy przekonani o niemożności tego, co może się wydarzyć. Kiedy rezygnujemy w połowie drogi,  poddajemy się bez walki. Uderzanie głową w mur to odwrotna sytuacja, wtedy jesteśmy przekonani o możliwości zrobienia czegoś lub osiągnięcia co niemożliwe.  

Czasami trzeba powiedzieć dość.

Zaprzestanie walenia głową w mur, nawet bez wprowadzenia jakiejkolwiek innej zmiany, już samo w sobie przynosi ulgę. Zaakceptowanie sytuacji, pogodzenie się ze swoją bezsilnością i zaprzestanie walenia przynosi za to ogromną ulgę. I mamy więcej energii i czasu, na to co w naszym życiu, jest jak najbardziej możliwe.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mondrości Ani - Jestem dumna. Po prostu.

Czasem zatrzymuję się na chwilę przy ich pokojach i patrzę na moje dzieci. Nie zerkam okiem kontrolnym, czy mają czysto. Patrzę tak naprawdę.  Jestem z nich dumna. Nie dlatego, że zdobywają stypendia, nagrody, mają dobre oceny. Jestem dumna z tego, kim są. Jestem dumna z tego, że potrafią być sobą. Każde z nich inne – jedno bardziej otwarte, drugie cichsze.  To nie jest chwalenie się. Nie chodzi mi o "zobaczcie, jakie mam wspaniałe dzieci". Bo każde dziecko jest wspaniałe. Chodzi mi o ten rodzaj cichej dumy, która siedzi gdzieś głęboko w sercu i od czasu do czasu wydostaje się na powierzchnię jako uśmiech albo łza wzruszenia. Nie po to, żeby się chwalić. Po prostu… żeby zostawić tu kawałek uczuć, które często noszę w sobie. Popełniam błędy. Ale widząc, jak moje dzieci rosną na dobrych ludzi, wiem, że coś jednak zrobiłam dobrze. Przy tej okazji chciałam napisać o bardzo ważnej rzeczy - wiele osób zarzucało mi, że za bardzo poświęciłam się dla dzieci, że oddałam całą siebie dzi...

Udawanie kogoś kim się nie jest

Dziś chcę napisać o udawaniu tzw. granie roli, naśladowanie i upodabnianie się na siłę, tworzenie pozorów. Przeciwieństwo bycia sobą, naturalnego, autentycznego zgodnego z samym sobą zachowania. Co powoduje, że tak wiele osób udaje kogoś, kim wcale nie są ? Wkładają maski i stają się kimś zupełnie innym ? Chcą być lubiani. Chcą się przypodobać.  Bo w niektórych sytuacjach, bycie sobą może być trudne. Myślą, że udając kogoś, kto jest odbierany dobrze przez społeczeństwo, będą akceptowani. Chcą zdobyć wymarzonego partnera. Bo tak jest łatwiej. Każdy ma swój powód. To nie jest nic złego, jeżeli nie przekracza się pewnych granic. Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest. Kurt Cobain Pragniemy akceptacji innych, a sami siebie nie akceptacjemy. Kiedy udajesz kogoś innego, masz w sobie wewnętrzny konflikt, który tworzy jeszcze większe napięcie i generuje jeszcze więcej negatywnych emocji. Co sprawia że jeszcze mniej akceptujesz to,...

Mondrości Ani - rozdrapywanie ran....

Czasami jak mamy ogromną ranę, to zamiast dać się jej zagoić to jak chory na Dermatillomanie, w powtarzających się w czasie epizodach  - skubiemy, pocieramy czy dłubiemy w niej.  Przy każdej okazji - rozdrapujemy - żeby przypomnieć sobie lub innym, jak nas bardzo zraniono, jacy jesteśmy biedni, jak poszkodowani, po to, aby pozostać w wygodnej roli ofiary albo wobec siebie, albo wobec innych. Bo ofierze się pomaga, trzeba współczuć, trzeba być wobec niej wyrozumiałym, miłym, nie można dużo wymagać. A rana to dowód  i powód do wyżalania się postronnym osobom na niesprawiedliwości, które nas spotkały. Bo trudniej jest czasami żyć z zagojoną raną, trudniej nauczyć się żyć "normalnie" z zabliźnioną raną. Więc przy każdej okazji grzebiemy do krwi, posypujemy solą. Ja już kiedyś pisałam o tym ( o tu ),  że byłam jedną z tych osób, które nie potrafiły się powstrzymać, aby nie zetrzeć strupka, aby nie rozdrapać - wciąż rozpamiętywałam swoje upokorzenia, traumy. Jest wiel...