Przejdź do głównej zawartości

Mondrości Ani

Wydarzenia o których pisałam "pewne rzeczy" w poprzednim poście, natchnęły mnie do napisania tego postu. Mondrości - to nic nowego, bo wiele osób o tym wie, Ty pewnie też, ale zapominamy z tego korzystać.

Nie wystarczy zdobywać mądrości,
trzeba jeszcze z niej korzystać.
- Cyceron 


Życie nie raz dawało mi dowody na to, że dwie osoby widzą tę samą sytuację w zupełnie inny sposób. Bo zawsze interpretujemy życie, takie jakimi jesteśmy, a nie takim, jakie jest. 

Fakty mogą być faktami, ale nasz punkt widzenia wpływa na ich interpretację. Patrzymy na nasze życie przez różnego rodzaju filtry. Nasze własne doświadczenia, opinie, mechanizmy obronne, naszą samoocenę. 

Czasami o czymś nie wiemy, czegoś nie widzimy, nie dostrzegamy. Czegoś co w istotny sposób zmienia/zmieniło by naszą ocenę. 

Dlatego warto czasami wziąć to pod uwagę, starać się być bardziej empatycznym, mniej krytycznym i osądzającym. 

Mamy ograniczoną energię, lepiej zachować ją na inne rzeczy, niż na analizowanie, gniew, złe relacje czy ludzi, którym na nas nie zależy. 

I ostatnie. 

Robię swoje, zdecydowałam jaką osobą chce być, jakim rodzajem osoby jestem i nie mam zamiaru tego zmieniać. Nie wszyscy muszą mnie kochać lub rozumieć moje wybory. Ja żyję zgodnie z własnymi wartościami i dokonuję wyborów zgodnie z nimi. 

Dobrze jest dawać i robić coś dla innych. Nie dlatego, że ktoś robi coś dla ciebie, daje Ci coś w zamian lub chcesz coś uzyskać. Bo to się nazywa - robić interesy. Ja bez względu na to co otrzymuję w zamian, co dają mi w zamian - jestem sobą i bez kalkulowania robię swoje. 

To co robimy liczy się bardziej niż to co mówimy. Czyny przemawiają głośniej niż słowa. Dla mnie działanie jest ważniejsze niż słowa. 

Wiem to takie ogólnikowe, ale chciałam, aby każdy kto to czyta wziął z tego co chce, co mu potrzebne ... bez narzucania.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mondrości Ani - Jestem dumna. Po prostu.

Czasem zatrzymuję się na chwilę przy ich pokojach i patrzę na moje dzieci. Nie zerkam okiem kontrolnym, czy mają czysto. Patrzę tak naprawdę.  Jestem z nich dumna. Nie dlatego, że zdobywają stypendia, nagrody, mają dobre oceny. Jestem dumna z tego, kim są. Jestem dumna z tego, że potrafią być sobą. Każde z nich inne – jedno bardziej otwarte, drugie cichsze.  To nie jest chwalenie się. Nie chodzi mi o "zobaczcie, jakie mam wspaniałe dzieci". Bo każde dziecko jest wspaniałe. Chodzi mi o ten rodzaj cichej dumy, która siedzi gdzieś głęboko w sercu i od czasu do czasu wydostaje się na powierzchnię jako uśmiech albo łza wzruszenia. Nie po to, żeby się chwalić. Po prostu… żeby zostawić tu kawałek uczuć, które często noszę w sobie. Popełniam błędy. Ale widząc, jak moje dzieci rosną na dobrych ludzi, wiem, że coś jednak zrobiłam dobrze. Przy tej okazji chciałam napisać o bardzo ważnej rzeczy - wiele osób zarzucało mi, że za bardzo poświęciłam się dla dzieci, że oddałam całą siebie dzi...

Udawanie kogoś kim się nie jest

Dziś chcę napisać o udawaniu tzw. granie roli, naśladowanie i upodabnianie się na siłę, tworzenie pozorów. Przeciwieństwo bycia sobą, naturalnego, autentycznego zgodnego z samym sobą zachowania. Co powoduje, że tak wiele osób udaje kogoś, kim wcale nie są ? Wkładają maski i stają się kimś zupełnie innym ? Chcą być lubiani. Chcą się przypodobać.  Bo w niektórych sytuacjach, bycie sobą może być trudne. Myślą, że udając kogoś, kto jest odbierany dobrze przez społeczeństwo, będą akceptowani. Chcą zdobyć wymarzonego partnera. Bo tak jest łatwiej. Każdy ma swój powód. To nie jest nic złego, jeżeli nie przekracza się pewnych granic. Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest. Kurt Cobain Pragniemy akceptacji innych, a sami siebie nie akceptacjemy. Kiedy udajesz kogoś innego, masz w sobie wewnętrzny konflikt, który tworzy jeszcze większe napięcie i generuje jeszcze więcej negatywnych emocji. Co sprawia że jeszcze mniej akceptujesz to,...

Mondrości Ani - rozdrapywanie ran....

Czasami jak mamy ogromną ranę, to zamiast dać się jej zagoić to jak chory na Dermatillomanie, w powtarzających się w czasie epizodach  - skubiemy, pocieramy czy dłubiemy w niej.  Przy każdej okazji - rozdrapujemy - żeby przypomnieć sobie lub innym, jak nas bardzo zraniono, jacy jesteśmy biedni, jak poszkodowani, po to, aby pozostać w wygodnej roli ofiary albo wobec siebie, albo wobec innych. Bo ofierze się pomaga, trzeba współczuć, trzeba być wobec niej wyrozumiałym, miłym, nie można dużo wymagać. A rana to dowód  i powód do wyżalania się postronnym osobom na niesprawiedliwości, które nas spotkały. Bo trudniej jest czasami żyć z zagojoną raną, trudniej nauczyć się żyć "normalnie" z zabliźnioną raną. Więc przy każdej okazji grzebiemy do krwi, posypujemy solą. Ja już kiedyś pisałam o tym ( o tu ),  że byłam jedną z tych osób, które nie potrafiły się powstrzymać, aby nie zetrzeć strupka, aby nie rozdrapać - wciąż rozpamiętywałam swoje upokorzenia, traumy. Jest wiel...