Pozwól, że posłużę się tą opowieścią.
Pewien człowiek spacerując nad brzegiem morza, zauważył jakiegoś mężczyznę. Mężczyzna bezustannie schylał się, podnosił coś i ciskał to do wody. Podszedł do niego bliżej, gdy to zrobił dostrzegł, że zbiera on tak rozgwiazdy, które fale oceanu wyrzuciły na plażę. Wielce zaintrygowany podszedł do mężczyzny, aby zapytać: Co robi ?
- Wrzucam te rozgwiazdy z powrotem do wody. Widzi pan, mamy odpływ i wszystkie je wyniosło na brzeg. Jeśli nie wrócę ich morzu, umrą z braku tlenu.
- Rozumiem... - odparł człowiek. - Lecz takich rozgwiazd muszą być pewnie na tej plaży tysiące i w żadem sposób nie uda ci się uratować wszystkich... Jest ich po prostu zbyt wiele. Poza tym zdajesz sobie chyba sprawę - tłumaczył - że na tym tylko wybrzeżu podobnych plaż są setki i na każdej z nich morze wyrzuciło pełno rozgwiazd. Nie sądzisz więc, przyjacielu, że to, co robisz, nie ma większego znaczenia? Mężczyzna uśmiechnął się, a potem pochylił, podniósł kolejną rozgwiazdę i wrzucając ją do wody, odrzekł:
- Ma znaczenie dla tej!
Na podstawie: Rozgwiazda Jack Canfield i Mark Victor Hansen - "Balsam dla Duszy"
Uważasz, że to co robię nie ma większego znaczenia. Ja jestem innego zdania. Nie robię tego dla pieniędzy, nie robię tego, aby ratować cały świat. Wierzę, że ma to znaczenie i mam pewność (z listów i podziękowań), że ma to znaczenie dla więcej niż jednej osoby. A to już dużo, bo to więcej niż "nikomu". Może czasami "nie trafiam do morza" ale przynajmniej próbuję ... staram się i mam taki cel.
Pozdrawiam
Ps. jeśli uważasz, że mój blog jest bezwartościowy to proszę Cię nie czytaj go.
Komentarze
Prześlij komentarz