Przejdź do głównej zawartości

Życie przeszłością

Co czujesz gdy myślisz o przeszłości? O tym co było? Jak patrzysz na to dzisiaj?




Czy potrafisz dostrzec pozytywny wpływ wydarzeń na swoje późniejsze życie?
Czy ze swoich doświadczeń umiesz wyciągać wnioski, zyskać coś, uczyć się?
Jakie pozytywne lub bolesne doświadczenia, miały wpływ na kształtowanie się Twojego życia?

W moim życiu było wiele dni, które wtedy wydawały mi się najgorsze. A dziś dają mi największą siłę. Wtedy gdy ktoś mówił mi: To minie... Będzie dobrze... Trudno mi było w to uwierzyć. Czasami ktoś mówił: Inni mają gorzej...

To, co wtedy robiłam to: żyłam w przeszłości. Rozpamiętywałam. Zastanawiałam się, co by było gdybym zrobiła coś inaczej, podjęła inną decyzję albo nie podjęła jakiejś decyzji. Skupiałam się na przeszłości. Marzyłam o tym, jak mogło by być, jak mogło by wyglądać moje życie Gdyby w przeszłości stało się coś lub coś by się nie stało, byłabym szczęśliwsza!.

Decyzje (To temat na osobny post - o nich napiszę później).

Ludzie podejmują najlepsze decyzje, do jakich mają dostęp w danym momencie - (z 5 zasad coachingu w podejściu ericksonowkim). Nie ma człowieka, który z pośród dostępnych mu możliwości wybierze gorszą. Każda decyzja jest najlepsza w danym momencie.

A ponieważ nie da się zmienić przeszłości, cierpimy bardziej. Ponieważ nie da się jej naprawić, cofnąć czasu - pojawiają się: poczucie straty, żal, depresja i smutek. Użalamy się nad sobą i rozpaczamy, gdyż koncentrujemy się na przeszłości. Czujemy się przegrani, skrzywdzeni, sfrustrowani i pokonani. Mamy poczucie pustki wewnętrznej ponieważ czegoś nam w życiu brakuje. A co najgorsze obarczamy innych za swój stan.

Dziś jestem przekonana, że:

1. Trzeba budować przyszłość, która będzie lepsza od przeszłości. Zrozumieć, że każda strata przynosi jakiś zysk.
2. Zrozumieć, czemu się coś wydarzyło.
3.Należy zadać sobie pytanie Co zyskałem dzięki temu, że coś się wydarzyło?
4.Zastanawiać się, jaką może przynieść to korzyść i jakie nowe możliwości.
Kiedy odczuwasz, że to co się wydarzyło, nie niesie za sobą żadnych pozytywów, przychodzi smutek. Zaczynasz czuć przytłoczenie, możesz mieć przekonanie, że nic nie zmieni Twojej sytuacji, że problem jest zbyt duży i poza kontrolą. Widzisz świat, w którym dzieje się zbyt wiele, byś mógł wszystko ogarnąć. Przytłacza się tempo i intensywność wrażeń. Powodem tego jest fakt, że usiłujesz zrobić zbyt wiele na raz i próbujesz zmienić wszystko z dnia na dzień.

Zdecyduj, co jest dla Ciebie w danej chwili najważniejsze i skoncentruj się na tym. Działaj tak długo, jak długo jest to konieczne. Zaczniesz dostrzegać, że sytuacja nie jest beznadziejna, a problemy nie są wieczne.

To Twoja interpretacja wydarzeń, znaczenie jakie im nadajemy, sposób w jaki ją oceniasz decyduje o tym jakie są.
Pozbądź się przyczyny, a zniknie skutek.
Miguel De Cervantes

5.Zajmować się przyczyną, a nie skutkami.

Przestań żyć przeszłością, bo w niej nic nie możesz zmienić. Wpływ masz tylko na teraźniejszość i przyszłość.
Podejmij działania już dziś. Zacznij działać już teraz i zmieniaj swoje życie. Nie czekaj, aż powiesz sobie Dość!.
Choć czasami cierpienie staje się naszym sprzymierzeńcem - zmusza nas do podjęcia działania (tak było w moim przypadku - moje cierpienie osiągnęło taki poziom, że nie chciałam go już dłużej znosić. I zmusiło mnie, do nowych działań.) to lepiej nie czekać. W tej chwili zacznij sobie wyobrażać przyjemność, jakie przyniosą Tobie podjęte zmiany.

Wyobraź sobie, że podjąłeś decyzję, działanie, nastąpiła zmiana... co wtedy czujesz, jak wygląda Twoje życie .... Wyobraź sobie, że rozwiązałeś swój problem, co się zmieniło?

Moje zasady
1. Cieszyć się tym, co się ma. Doceniaj to co masz.
2.Zmienić swoje nastawienie.
3.Pogodzić się z sytuacją. Pogodzić się z faktem, że nie mamy na coś wpływu.
4.Akceptować. Rzeczy po prostu się wydarzają.
5.Brać pełną odpowiedzialność za swoje życie.
6. Żyć tu i teraz, wczoraj to historia.
7. Ty jesteś źródłem swoich emocji.

Zastanów się, ile z tych pozornie negatywnych rzeczy, które miały miejsce w Twoim życiu, to jednocześnie takie, które zmieniły Twoje życie na lepsze.

I ostatnie - Cokolwiek stałoby się w Twoim życiu, nie trwa wiecznie i musisz wierzyć, że minie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mondrości Ani - Jestem dumna. Po prostu.

Czasem zatrzymuję się na chwilę przy ich pokojach i patrzę na moje dzieci. Nie zerkam okiem kontrolnym, czy mają czysto. Patrzę tak naprawdę.  Jestem z nich dumna. Nie dlatego, że zdobywają stypendia, nagrody, mają dobre oceny. Jestem dumna z tego, kim są. Jestem dumna z tego, że potrafią być sobą. Każde z nich inne – jedno bardziej otwarte, drugie cichsze.  To nie jest chwalenie się. Nie chodzi mi o "zobaczcie, jakie mam wspaniałe dzieci". Bo każde dziecko jest wspaniałe. Chodzi mi o ten rodzaj cichej dumy, która siedzi gdzieś głęboko w sercu i od czasu do czasu wydostaje się na powierzchnię jako uśmiech albo łza wzruszenia. Nie po to, żeby się chwalić. Po prostu… żeby zostawić tu kawałek uczuć, które często noszę w sobie. Popełniam błędy. Ale widząc, jak moje dzieci rosną na dobrych ludzi, wiem, że coś jednak zrobiłam dobrze. Przy tej okazji chciałam napisać o bardzo ważnej rzeczy - wiele osób zarzucało mi, że za bardzo poświęciłam się dla dzieci, że oddałam całą siebie dzi...

Udawanie kogoś kim się nie jest

Dziś chcę napisać o udawaniu tzw. granie roli, naśladowanie i upodabnianie się na siłę, tworzenie pozorów. Przeciwieństwo bycia sobą, naturalnego, autentycznego zgodnego z samym sobą zachowania. Co powoduje, że tak wiele osób udaje kogoś, kim wcale nie są ? Wkładają maski i stają się kimś zupełnie innym ? Chcą być lubiani. Chcą się przypodobać.  Bo w niektórych sytuacjach, bycie sobą może być trudne. Myślą, że udając kogoś, kto jest odbierany dobrze przez społeczeństwo, będą akceptowani. Chcą zdobyć wymarzonego partnera. Bo tak jest łatwiej. Każdy ma swój powód. To nie jest nic złego, jeżeli nie przekracza się pewnych granic. Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest. Kurt Cobain Pragniemy akceptacji innych, a sami siebie nie akceptacjemy. Kiedy udajesz kogoś innego, masz w sobie wewnętrzny konflikt, który tworzy jeszcze większe napięcie i generuje jeszcze więcej negatywnych emocji. Co sprawia że jeszcze mniej akceptujesz to,...

Mondrości Ani - rozdrapywanie ran....

Czasami jak mamy ogromną ranę, to zamiast dać się jej zagoić to jak chory na Dermatillomanie, w powtarzających się w czasie epizodach  - skubiemy, pocieramy czy dłubiemy w niej.  Przy każdej okazji - rozdrapujemy - żeby przypomnieć sobie lub innym, jak nas bardzo zraniono, jacy jesteśmy biedni, jak poszkodowani, po to, aby pozostać w wygodnej roli ofiary albo wobec siebie, albo wobec innych. Bo ofierze się pomaga, trzeba współczuć, trzeba być wobec niej wyrozumiałym, miłym, nie można dużo wymagać. A rana to dowód  i powód do wyżalania się postronnym osobom na niesprawiedliwości, które nas spotkały. Bo trudniej jest czasami żyć z zagojoną raną, trudniej nauczyć się żyć "normalnie" z zabliźnioną raną. Więc przy każdej okazji grzebiemy do krwi, posypujemy solą. Ja już kiedyś pisałam o tym ( o tu ),  że byłam jedną z tych osób, które nie potrafiły się powstrzymać, aby nie zetrzeć strupka, aby nie rozdrapać - wciąż rozpamiętywałam swoje upokorzenia, traumy. Jest wiel...