W pewnym momencie mojego życia stwierdziłam, że moje trudności i problemy są ponad moje siły, że nie jestem w stanie poradzić sobie z nimi sama. Miałam obniżony nastrój, nic mnie nie cieszyło, czułam się bezradna i bezsilna. Miałam poczucie piętrzących się niepowodzeń, co w sposób widoczny odbijało się na moim funkcjonowaniu. Wieloletnie zmaganie z problemami zmęczyło mnie, a okresy względnego
spokoju były bardzo krótkie. Wszyscy
będziemy odczuwać ból w pewnym momencie naszego życia, to jest częścią
pakietu bycia człowiekiem. I powinniśmy w tym czasie mieć prawo oczekiwać pomocy. Ja nie liczyłam, że się "jakoś ułoży", zwracałam się do wielu osób o pomoc. Ci którzy mimo szczerych chęci chcieli, nie byli w stanie mi pomóc, a osoby zawodowo zajmujący się pomocą psychologiczną.... nie były "zainteresowane" moim problemem. Gdy szukałam pomocy pojawiały się pytania o uzależnienia, przemoc, problemy rodzinne czy wychowawcze. Kiedy odpowiadałam negatywnie - prosili, abym szukała gdzie indziej lub u kogoś innego.
Kiedy zwykły dołek zamieniał się w depresję. Kiedy moje życie zaczęło być szare, z każdym dniem ubywało mi energii życiowej, zaczęłam mieć problemy z prostymi czynnościami, a większość rzeczy przestało mieć jakiekolwiek znaczenie, poszłam do psychiatry. Pisałam o tym w poście Mam depresję.
Problem z brakiem pomocy psychologicznej pozostał. Bo moje ewentualne problemy nie były spektakularne, nie były "ciekawe". Kiedy udało mi się trafić do psychologa, szybko okazywało się, że mamy podobną lub ja mam większą wiedzę z zakresu psychologii. Wtedy słyszałam: lekarzu lecz się sam... i znowu zostawałam sama.
Wiem, że uzasadnione jest pomaganie tym, którzy pilnie jej potrzebują. Wiem, że nie pomożemy wszystkim, zawsze będzie ktoś kto nie otrzyma pomocy. Ale ja potrzebuję pomocy i gdzie mam ją uzyskać, skoro to nie problem alkoholowy, zaburzenia czy przemoc.
Rozwiązaniem dla mnie było pisanie i dzielenie się w postach moimi problemami, pokazywanie nie jesteś sam - wiele osób ma tak jak Ty. Obce osoby zaczęły pisać mi o swoich problemach, czasami tygodniami
pisaliśmy do siebie, dzieląc się doświadczeniami i spojrzeniem na nie.
Staram się nie robić wędrówek w przeszłość i szukać tam problemów, tylko
wspólnie znaleźć rozwiązanie. Nie słuchać czy odpowiadać
autobiograficznie, czyli poprzez przywoływanie własnych doświadczeń i
opinii. Nie oceniać, nie radzić...
Przez kilka lat próbowałam szukać dalej psychologa, który będzie w stanie mi pomóc. W końcu dałam sobie spokój.
Przez kilka lat próbowałam szukać dalej psychologa, który będzie w stanie mi pomóc. W końcu dałam sobie spokój.
Tego bloga piszę dla nas, dlatego tak bardzo zależy mi na jego przekazywaniu. Aby dotarł on do jak największej liczby osób. Proszę udostępnij, w ten sposób pomożesz mi dotrzeć do innych, być może do kogoś kto potrzebuje pomocy....proszę pomóż mi w tym, aby nikt nie znalazł się w sytuacji, że będzie pozostawiony sam sobie. Czytelniku napisz do mnie jeśli masz pytania, chcesz porozmawiać.
Moim zdaniem nie ma problemu, zbyt błahego, zbyt małego... skoro jest przyczyną dla której gorzej się czujemy, to jest w pewnym sensie dla nas ważny. I trzeba się nim zająć, zainteresować się - poświęcić mu chwilę.
Bonus Mondrości Ani
Ile razy, zwierzając się komuś ze swoich problemów słyszeliście: „no tak, dokładnie to samo miała moja znajoma…”, albo „no też masz się czymś przejmować, inni to mają prawdziwe problemy”.
Nawet gdy bierzesz udział w TYM samym wydarzeniu - opowieści o nim będą bardzo różne. Każdy interpretuje to po swojemu i ma czasami bardzo odmienne spojrzenia na tę samą rzecz. Każdy ma swoje filtry umysłowe na które mają wpływ : doświadczenie, wartości, przekonania, nawyki i poglądy. Filtry przez które przepuszczana jest każda informacja napływająca z zewnątrz.
Co do drugiego - inni to mają prawdziwe problemy .... a moje to co ? nie prawdziwe, zmyślone czy może jeszcze gorzej...
Każdy ma swoje problemy
Komentarze
Prześlij komentarz