W życiu każdego z nas przychodzi taki moment, gdy pojawia się przeszkoda większa, niż wszystko z czym do tej pory mieliśmy do czynienia. Może tracimy coś dla nas ważnego, może kogoś kto jest dla nas ważny. Może tracimy kogoś ukochanego lub kogoś bliskiego. Może sami zapadamy na jakąś poważną lub ciężką chorobę. Każdy prędzej czy później staje w obliczu takiej sytuacji.
Zazwyczaj jest to coś dramatycznego, niespodziewanego, bolesnego i jest źródłem olbrzymiego stresu. Przestajemy, coraz bardziej nie radzić sobie, ze swoim życiem, ze swoimi emocjami: złością, gniewem, rezygnacją, bólem psychicznym. Nie jesteśmy w stanie nadal normalnie funkcjonować lub mamy z tym duże trudności. Przytłoczeni możemy wpaść w depresję.
Mam depresję !!!!!! - Uważam, że ludzie nadużywają tego sformułowania. Pojęcie depresji jest nadużywane. Ludzie nazywają depresją - chandrę, obniżenie nastroju. A producenci leków zarabiają na tych urojonych depresjach, nerwicach i obniżonym nastroju. Weźmiesz pigułkę i nerwy masz pod kontrolą, uwolnisz swój umysł od stresu itd.
I moja ulubiona reklama:
Dwie sąsiadki: doprowadzana do furii przez "Niego" (pewnie teraz nie zaśnie !) i stosująca lek regularnie, bo wiadomo jaki jest jej Andrzej. Po zażyciu - uśmiechnięte, wyspane i zadowolone.
Składniki - jak w mojej herbatce: meliska, szyszki chmielu, ekstrakty z kozłka - ok. te składniki, wpływają na przewód pokarmowy, mają działanie rozkurczowe - uspokajają, wyciszają, ułatwiają zasypianie - tak samo jak herbatka.
Zamiast zażywać jakieś tabletki (i nie wiadomo co w środku, w składzie !) lepiej sięgnąć po zioła. Są bezpieczne, nie wywołują efektów ubocznych, mają wielokierunkowe działanie.
Więc gdy miałaś/łeś trudny dzień w pracy i masz trudności z zaśnięciem, "masz nerwa", czujesz skutki zdenerwowania, sięgnij po herbatę ziołową. Ale jeśli nie radzisz sobie, czujesz zdenerwowanie, co utrudnia Tobie funkcjonowanie i/lub masz problemy z zaśnięciem - to należy sięgnąć po coś mocniejszego - po lek.
Unikniesz sfrustrowania, że po wzięciu Kapsułki nie jesteś uśmiechnięta/y, zadowolona/y, odstresowana/y i nie masz nerwów pod kontrolą - jak aktorzy w reklamach.
Z okazji 23 lutego - Ogólnopolskiego Dnia Walki z Depresją chciałabym się z Wami podzielić moją historią.
MIAŁAM DEPRESJĘ
Nie potrafię policzyć ile razy wpadałam w ogłupiającą depresję. W stan zrezygnowania i trwania. Żyłam w depresji, miałam epizod depresyjny czy długotrwałe obniżenie nastroju. Często na własne życzenie - nie jako wprowadzałam się w nie. Czy to z chęci uniknięcia pewnych emocji, zaprzeczenia ich czy innych powód. Podsycając wciąż ten stan, zadając pytania typu: dlaczego mnie to spotkało lub inne niszczące pytania. W końcu poddawałam się, przestawałam walczyć i oddawałam się cierpieniu. Czasami rywalizowałam z innymi: mówisz, że Ci ciężko ; że Ci źle - posłuchaj jak mi jest źle - jak ja cierpię. Pozwalałam czemuś panować nad moim życiem. Żyłam w depresji, nie z depresją.
Jednak najczęściej pojawiała się w skutek urazu psychicznego; była wynikiem długotrwałego stresu lub w reakcji żałoby; oraz w wyniku nagłego zwolnienia z pracy i bezowocnego poszukiwania nowej.
Jednak najczęściej pojawiała się w skutek urazu psychicznego; była wynikiem długotrwałego stresu lub w reakcji żałoby; oraz w wyniku nagłego zwolnienia z pracy i bezowocnego poszukiwania nowej.
Miałam typowe objawy: całkowity brak radości z czegokolwiek; spałam pół dnia - przesypiałam problemy, uciekałam w sen. Czułam się pusta i zawieszona w próżni. Nie szukałam kontaktu z drugim człowiekiem - izolowałam się.
Występowało u mnie uczucie obojętności - brak energii, "nic mi się nie chcenie". Poddawana presji np. ze strony rodziców lub na myśl: "co by się stało" gdybym nie poszła na egzamin, do pracy lub czegoś nie zrobiła Ważnego ... aktywowałam resztki motywacji, choć wydawało mi się to ponad moje siły. Nawet wtedy, gdy wykonałam WAŻNE zadanie np. zdałam dobrze egzamin, odczuwałam niewielką satysfakcję. Z czasem przestawało mnie interesować, to co do tej pory uważałam, za ważne. Byłam zobojętniała.
No i najgorsze - poczucie winy - przypominanie sobie dawnych błędów, dokonywanie złych wyborów życiowych. Wtedy moje życie wydawało się nie ważne, bezwartościowe. Miałam myśli rezygnacyjne.
Rodzina i inni widzieli, czasami starali się pomóc. Ale ja przez dłuższy czas bagatelizowałam objawy. Udawałam przed samą sobą, że DAM radę !!
Miałam wiarę, że i tym razem wyjdę z niej - że minie. Przejdzie mi !!!
*Czasami depresja może ulec samoistnemu wyleczeniu. Najczęściej jednak nieleczona lub źle leczona, nawraca i każdy kolejny nawrót bywa głębszy, trudniejszy od poprzedniego.
Tak myślałam do dnia, gdy ...... zobaczyłam troskę w oczach mojego małego syna.... mój syn, cudowny syn - tulił mnie, kładł się koło mnie, pocieszał i pytał z troską: czemu mama mutna ? boli ?- a mi łzy spływały po policzkach.
Wtedy zrozumiałam Mam dla kogo żyć ! muszę coś z tym zrobić. Nie mam czasu, na czekanie "aż mi przejdzie". Nie chce, aby mój syn był ofiara mojej depresji. Gdy zobaczyłam jakie skutki odczuwa moja rodzina, przestałam się bronić przed fachową pomocą. Poszłam do psychiatry.
Leczenie depresji to przede wszystkim leczenie farmakologiczne, połączone z psychoterapią. Jest ono wtedy najskuteczniejsze.
Depresja jest chorobą, i tak jak w przypadku innych chorób leczy się ją - przyjmując leki. Cukrzyk bierze - insulinę, aby uzupełnić niedobory tego hormonu i utrzymać prawidłowy poziom we krwi. Tak osoba chora na depresję - leki przeciwdepresyjne - podnoszące poziom serotoniny w mózgu i wpływające na odbudowę zniszczonych komórek mózgowych. Mają one za zadanie pomóc w powrocie do dobrej formy, pomagają funkcjonować normalnie. Owszem, wychodzi się z depresji bez leków, dzięki samym spotkaniom z psychoterapeutą. Mowa tu o depresji będącej reakcją na jakieś traumatyczne przeżycie; w przebiegu najróżniejszych strat i zmian życiowych, albo będącej wynikiem wyczerpania po przewlekłych stresach zarówno psychicznych, jak i fizycznych. itp. I tu rozmowa, przepracowanie problemu pomaga. Ale o tym, w jaki sposób leczyć depresję, może zdecydować tylko lekarz. Nie podejmujmy tej decyzji sami.
Sprawdź czy cierpisz na depresję.
Odpowiedz na pytania tak lub nie na objawy wyszczególnione przez Światową Organizację Zdrowia ( WHO – World Health Organization ) Jeśli przez na co najmniej 2 tygodnie występuje u Ciebie 5 spośród niżej wymienionych objawów ( odpowiedziałeś na TAK na przynajmniej 5 pytań ), może to oznaczasz, że cierpisz na depresję.
Czy przez większość dnia jesteś smutny, czy często płaczesz?
Czy występuje u ciebie brak zainteresowania wykonywaniem codziennych czynności?
Czy czujesz się zmęczony każdego dnia?
Czy Twój apetyt się zmienił, czy straciłeś lub przybrałeś na wadze?
Czy źle sypiasz, czy cierpisz na bezsenność lub nadmierną senność?
Czy czujesz się nadmiernie niespokojny, podniecony, czy inni to zauważają?
Czy masz trudności ze skupieniem uwagi i myśleniem niemal każdego dnia, nowe proste zadania wydają się trudne do rozwiązania a decyzje niemożliwe do podjęcia?
Czy czujesz się bezużyteczny i masz poczucie winy prawie codziennie?
Czy odczuwasz napięcie?
Czy myślisz o śmierci, o samobójstwie?
W intrenecie znajdziesz podobne testy
http://testnadepresje.pl/
http://www.darmowetesty.com/czy-masz-depresje-objawy-depresji/http://psychologia.wieszjak.polki.pl/test-becka-sprawdz-czy-masz-depresje,depresja-artykul,10380906.html
http://www.psychologia.net.pl/testy.php?test=depresja
POLECAM
http://ohme.pl/psychologia/czy-to-juz-depresja-nie-lekcewaz-jej-7-sygnalow/
Komentarze
Prześlij komentarz