Przejdź do głównej zawartości

Mój sekret

Ja o moim kryzysie mówię głośno, nie ukrywam przed nikim, bo chciałabym, aby inni wiedzieli, że nawet mając wiedzę (psychologia, socjologia) nie uniknie się go. Bo jest on częścią składową wieloletnich związków. Może nie u każdego jest to spektakularny moment. Ale pojawia się, prędzej czy później - po prostu nie każdy ten czas tak nazywa.
Odpływ namiętności. Dni mijania się, rozmów dotyczących zakupów, sprzątania i dzieci. Ucieczki od siebie. Zaczynacie kłócić się o różne drobiazgi - a chodzi Ci o coś innego. Wiesz, że to tylko temat zastępczy. Tak naprawdę chodzi Ci o Wasze relację, o to co czujesz, czego chcesz. Później przychodzi czas na wypominanie, obwinianie, wypunktowywanie słabości i perfidne wykorzystywanie ich. Kiedy nie trzymasz się teraźniejszości a wyciągasz "trupy" z szafy. 

Znasz to ?




Powinno być tak, że w momencie wiązania się powinniśmy być przekonani, że to jest osoba z którą chcemy spędzić resztę życia. Że spełnia wszystkie nasze oczekiwania, że jest dla nas idealna. Że to na zawsze. Kiedy mija trochę czasu, przestaje nam się "wydawać", odidealizowujemy ją.  I kiedy zaczynamy ją poznawać, wiemy o jej wadach i problemach - możemy naprawdę zdecydować. Sama pisałam "Jeśli tkwisz w takim, w którym istnieje choć szansa na "lepiej" - zrób wszystko co możesz. Ale pamiętaj związek to relacja, druga osoba, musi tego też chcieć choć trochę. Nigdy nie jest za późno aby zacząć od nowa(...)." Ale nie jestem za tym, aby trwał za wszelką cenę. Zdarza się, że uczucia się kończą.

Ta druga osoba jest dla nas taka, jak ją postrzegamy. Jeśli sądzi się  o kimś coś, to szuka się potwierdzenia, mimowolnie robi się wszystko, aby okazało się to prawdą. Zawalczyć o związek to wziąć odpowiedzialność. Czasami dobrze robią kryzysy i rozwijanie umiejętności wychodzenia z nich. Nie chodzi przy tym o to, aby się poświęcać. Tylko o to, aby chcieć i coś robić. Robię coś, druga osoba to widzi, docenia i się odwzajemnia. Trwały związek to taki  w którym czujemy się bezpiecznie, pomimo wyzwań. Pomimo, że "życie" dostarcza nam wystarczających powód, do tego aby się rozstać, my jesteśmy z kimś kto nas rozumie, akceptuje, wspiera. Tu nie ma miejsca na obawy, lęk i niepokój, że partner nas zostawi lub my będziemy chcieli odejść.

Więc co zrobić gdy postanowiliście wspólnie spędzić życie, a nie możecie się dogadać i ciągle się kłócicie.

Należy odpowiedzieć sobie na jedno pytanie.

Złoszczę się czy nienawidzę ?

Jeśli się złościsz to jest jeszcze nadzieja. Jeśli nienawidzisz to lepiej jest się rozstać. 


złość jest oznaką, że czegoś chcę a tego  nie mam, czegoś nie dostaje

nienawiść - wtedy gdy pogodzona jestem, że czegoś nie mam i za to karze tę drugą osobę

Za złością jest zawsze potrzeba, za nienawiścią kara, chęć zniszczenia.

A mój sekret: nigdy nie czułam nienawiści do mojego męża. 

Polecam z cyklu

Rozwód  Powody rozwodów 
 Udawane małżeństwo     z którego pochodzi cytat.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mondrości Ani - Jestem dumna. Po prostu.

Czasem zatrzymuję się na chwilę przy ich pokojach i patrzę na moje dzieci. Nie zerkam okiem kontrolnym, czy mają czysto. Patrzę tak naprawdę.  Jestem z nich dumna. Nie dlatego, że zdobywają stypendia, nagrody, mają dobre oceny. Jestem dumna z tego, kim są. Jestem dumna z tego, że potrafią być sobą. Każde z nich inne – jedno bardziej otwarte, drugie cichsze.  To nie jest chwalenie się. Nie chodzi mi o "zobaczcie, jakie mam wspaniałe dzieci". Bo każde dziecko jest wspaniałe. Chodzi mi o ten rodzaj cichej dumy, która siedzi gdzieś głęboko w sercu i od czasu do czasu wydostaje się na powierzchnię jako uśmiech albo łza wzruszenia. Nie po to, żeby się chwalić. Po prostu… żeby zostawić tu kawałek uczuć, które często noszę w sobie. Popełniam błędy. Ale widząc, jak moje dzieci rosną na dobrych ludzi, wiem, że coś jednak zrobiłam dobrze. Przy tej okazji chciałam napisać o bardzo ważnej rzeczy - wiele osób zarzucało mi, że za bardzo poświęciłam się dla dzieci, że oddałam całą siebie dzi...

Udawanie kogoś kim się nie jest

Dziś chcę napisać o udawaniu tzw. granie roli, naśladowanie i upodabnianie się na siłę, tworzenie pozorów. Przeciwieństwo bycia sobą, naturalnego, autentycznego zgodnego z samym sobą zachowania. Co powoduje, że tak wiele osób udaje kogoś, kim wcale nie są ? Wkładają maski i stają się kimś zupełnie innym ? Chcą być lubiani. Chcą się przypodobać.  Bo w niektórych sytuacjach, bycie sobą może być trudne. Myślą, że udając kogoś, kto jest odbierany dobrze przez społeczeństwo, będą akceptowani. Chcą zdobyć wymarzonego partnera. Bo tak jest łatwiej. Każdy ma swój powód. To nie jest nic złego, jeżeli nie przekracza się pewnych granic. Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest. Kurt Cobain Pragniemy akceptacji innych, a sami siebie nie akceptacjemy. Kiedy udajesz kogoś innego, masz w sobie wewnętrzny konflikt, który tworzy jeszcze większe napięcie i generuje jeszcze więcej negatywnych emocji. Co sprawia że jeszcze mniej akceptujesz to,...

Mondrości Ani - rozdrapywanie ran....

Czasami jak mamy ogromną ranę, to zamiast dać się jej zagoić to jak chory na Dermatillomanie, w powtarzających się w czasie epizodach  - skubiemy, pocieramy czy dłubiemy w niej.  Przy każdej okazji - rozdrapujemy - żeby przypomnieć sobie lub innym, jak nas bardzo zraniono, jacy jesteśmy biedni, jak poszkodowani, po to, aby pozostać w wygodnej roli ofiary albo wobec siebie, albo wobec innych. Bo ofierze się pomaga, trzeba współczuć, trzeba być wobec niej wyrozumiałym, miłym, nie można dużo wymagać. A rana to dowód  i powód do wyżalania się postronnym osobom na niesprawiedliwości, które nas spotkały. Bo trudniej jest czasami żyć z zagojoną raną, trudniej nauczyć się żyć "normalnie" z zabliźnioną raną. Więc przy każdej okazji grzebiemy do krwi, posypujemy solą. Ja już kiedyś pisałam o tym ( o tu ),  że byłam jedną z tych osób, które nie potrafiły się powstrzymać, aby nie zetrzeć strupka, aby nie rozdrapać - wciąż rozpamiętywałam swoje upokorzenia, traumy. Jest wiel...