Przejdź do głównej zawartości

Mondrości Ani - spotkania rodzinne ....

Przed nami Boże Narodzenie czyli okazja do spotkań rodzinnych. Ale nie każde takie spotkanie jest miłe i wyczekiwane. Jak przetrwać trudne spotkanie z rodziną ?


Tematowi świąt poświęcałam kilka postów Posty o tematyce świąt . 

Jeśli zauważyłaś, że w związku z tym, że zbliżają się święta, Twój poziom napięcia wzrósł, to zastanów się z czego to wynika. Czy z tego, że za dużo na siebie wzięłaś, czy z tego, że spotkasz się z osobami, z którymi nie masz ochoty się spotykać. A jeśli z tego powodu .. to zastanów się czy da się w tej sytuacji coś zrobić, jakoś o siebie zadbać, pomysł i zaplanuj jakąś strategię radzenia sobie w ich obecności. MOŻE skorzystasz z moich wskazówek, aby skonstruować jakiś zestaw narzędzi do poradzenia sobie w sytuacji krytycznej.

 JAK JA WYTRZYMUJE W CZASIE SPOTAKAŃ RODZINNYCH ??

Ci którym mój blog jest znany wiedzą, że niektóre spotkania rodzinne były dla mnie psychicznymi torturami, z którym wiązał się niewyobrażalny stres, który bardzo mocno odbijał się na moim zdrowiu. Co więc zrobiłam, oto kilka wskazówek. 

Każdy z nas ma pewne oczekiwania, dotyczące świąt, nastawiamy się - chcemy z jednej strony, aby dzieci miały rodzinne święta, mamy potrzebę budowania wspomnień. Chcemy spełniać pewne oczekiwania. Więc pierwsza rada - daj sobie spokój .... Nie chcesz to nie rób...

Jeśli coś Cię przerasta - odpuść.... co dobrego wyniknie ze zmuszania się ... Czy Ty się będziesz dobrze czuła ?? Czy inni będą się przez to lepiej czuć.... jak zmusisz się do robienia czegoś, jak zmusisz się do spotkania z ludźmi, których nie chcesz widzieć... niektórzy wybierają kompletne ignorowanie własnych przeżyć, stosując trend - Jakoś to będzie, sprawy same się ułożą. Moim zdaniem Twoje szczęście, nasze szczęście jest ważniejsze niż to co wypada, co inni powiedzą.

Czy Twoje szczęście nie powinno być równie ważne.... ?? Znajdź najlepszy sposób spędzania świąt, każdy lepszy od tych, do których się zmusiłaś lub co gorsza zmusili Cię inni przez wywieranie presji psychicznej. 

Jesteś dorosła nie musisz się nikomu tłumaczyć, możesz od czasu do czasu spędzić je po swojemu. Oczywiście jest to trudne, wiem to z własnego doświadczenia, ale Nie niemożliwe. Wymaga to odwagi i uporu, zwłaszcza jak masz rodzinkę wywierającą ogromny wpływ, i straszą Cię robieniem komuś przykrości. Zachęcam Cię do próbowania ... 

Jeśli jednak zdecydowałaś się stawić dzielnie czołu spotkaniu rodzinnemu, pomimo, że wiesz, że będzie jak zwykle (czyli po prostu hardcore) to przygotuj się najlepiej jak możesz. Zwłaszcza jeśli spotykasz się z osobami, które wyzwalają w Tobie negatywne uczucia. Z takimi z którymi wogóle nie masz ochoty się spotykać, a robisz to... Bo czasami inaczej się nie da !!! Ludźmi z którymi w przeszłości się kłóciłaś, może nadal się kłócisz, ale oni są częścią ludzi z Twojego otoczenia. 

Unikaj rozmowy, na zaczepki nie odpowiadaj. Reakcją niech będzie spokój - odpuść.... możesz reagować inaczej, decyzja należy do Ciebie, ja jednak z własnego doświadczenia powiem... nie warto. Twój wybór czy stracisz niepotrzebnie energię. Nie musisz prowadzić rozmowy z kimś tylko dlatego, że to rodzina, jak coś mówi albo udawaj, że nie słyszysz albo odpowiedz spokojem i opanowaniem np. Nie mam ochoty o tym rozmawiać. 

Wyśpij się i odpocznij przed spotkaniem.

Zawsze na spotkaniu są osoby, z którymi  wolisz bardziej przebywać, więc przebywaj z tymi, których najbardziej lubisz. A jak takich nie ma to skieruj swoją uwagę na dzieci.... swoje lub cudze. Dzieci  potrafią odciągnąć uwagę od myślenia o złych emocjach i nakręcania się do kłótni. Nie ma dzieci... szukaj sobie zajęcia ... pomagaj w kuchni.... :)

I już o tym pisałam..... nie nastawiaj się, że będzie idealnie... 

Kiedy idziesz na spotkanie, to nie po to, aby spełniać czyjeś oczekiwania, idziesz spotkać, chcesz zobaczyć się z innymi. Skup się na tym.

Ja spędzam święta na moich warunkach, bez parcia, z luźnymi gaciami z uśmiechem na twarzy.... są takie rzeczy, które są ważne i te mniej ważne.... 

Ważne ! uśmiech dzieci, spokój ducha, robienie czegoś razem rodzinnie np. ciasteczka.... 

mniej ważne zadowolenie innych, spełnianie ich oczekiwań ... ich opinia, ich foch....

Nie czuj się zmuszona do czegoś, czasami warto być egoistą dla naszego dobra. 

Rodziny się nie wybiera i trzeba to przyjąć do wiadomości. Pomimo najszczerszych chęci czasami nie da się wszystkim dogodzić i zdarza się, że odmienne zdanie prowadzi do konfliktu. 

PAMIĘTAJ TO WAŻNE !!!!!

Szanuj  ( dbaj o ) swoje i cudze granice, a przede wszystkim swojego dziecka. Nie pozwalaj naruszać przestrzeni psychicznej i fizycznej.

Granica to linia między tym co ci odpowiada, a tym co Ci nie odpowiada. Między tym na co wyrażasz zgodę, a tym na co nie chcesz dawać zgody. 

Nie ma mowy do zmuszania dzieci : daj buzi cioci .... kiedy dziecko nie chce.

Przypominam: granica ciała, intymności - namawianie do przytulenia osoby, której nie chcemy przytulić

granica wyboru - zmuszanie do jedzenia czegoś, czego nie znosi, czego nie lubi, kiedy nie ma ochoty 

Pozbądź się również myślenia w stylu, jestem złym rodzicem (będą tak o mnie myśleć) bo.... 

Dla mnie ważne jest MOJE DZIECKO, MOJE UCZUCIA i NIE MAM OBOWIĄZKU dbać o nastój czy zadowolenie innych. 

Nauczyłam się, że nie interesuje mnie co pomyślą inni, co powiedzą inni, ich opinie, ich zadowolenie czy co wypada, jeżeli w jakimś stopniu narusza to moje* granice czy pogarsza mój nastrój.

* jeśli narusza to granice, nastrój mojego dziecka to też moje !!!!!

Cyt. z posta

Można być idealnie przygotowanym do świąt, ale gdy zabraknie autentycznej obecności, życzliwości, radości, ciepła to święta nie są świętami, w całym tego słowa znaczeniu. Zrozumiałam, że to nie świąteczny natłok obowiązków sprawiał, że byłam emocjonalnie przeżuta i wypluta, a atmosfera spotkania przy wspólnym stole. To łamanie się opłatkiem z kimś kto, ogólnie jest powodem twojego złego samopoczucia. To spędzanie czasu na serdecznych rozmowach, które się nie kleją, bo nie mamy sobie nic do powiedzenia, nie mamy wspólnego języka. Kiedy nie jesteśmy przyzwyczajeni do przebywania ze sobą przez dłuższy czas. Nie wynika to z mojego osobistego nastawienia, z uprzedzenia z mojej strony.

Gdzieś we mnie pozostawała konsekwencja spotkania wigilijnego, wspomnienie zaczepki, uszczypliwości ... słowa czy zachowania. Poczucie niesmaku czy niewyrażonego sprzeciwu.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mondrości Ani - Jestem dumna. Po prostu.

Czasem zatrzymuję się na chwilę przy ich pokojach i patrzę na moje dzieci. Nie zerkam okiem kontrolnym, czy mają czysto. Patrzę tak naprawdę.  Jestem z nich dumna. Nie dlatego, że zdobywają stypendia, nagrody, mają dobre oceny. Jestem dumna z tego, kim są. Jestem dumna z tego, że potrafią być sobą. Każde z nich inne – jedno bardziej otwarte, drugie cichsze.  To nie jest chwalenie się. Nie chodzi mi o "zobaczcie, jakie mam wspaniałe dzieci". Bo każde dziecko jest wspaniałe. Chodzi mi o ten rodzaj cichej dumy, która siedzi gdzieś głęboko w sercu i od czasu do czasu wydostaje się na powierzchnię jako uśmiech albo łza wzruszenia. Nie po to, żeby się chwalić. Po prostu… żeby zostawić tu kawałek uczuć, które często noszę w sobie. Popełniam błędy. Ale widząc, jak moje dzieci rosną na dobrych ludzi, wiem, że coś jednak zrobiłam dobrze. Przy tej okazji chciałam napisać o bardzo ważnej rzeczy - wiele osób zarzucało mi, że za bardzo poświęciłam się dla dzieci, że oddałam całą siebie dzi...

Udawanie kogoś kim się nie jest

Dziś chcę napisać o udawaniu tzw. granie roli, naśladowanie i upodabnianie się na siłę, tworzenie pozorów. Przeciwieństwo bycia sobą, naturalnego, autentycznego zgodnego z samym sobą zachowania. Co powoduje, że tak wiele osób udaje kogoś, kim wcale nie są ? Wkładają maski i stają się kimś zupełnie innym ? Chcą być lubiani. Chcą się przypodobać.  Bo w niektórych sytuacjach, bycie sobą może być trudne. Myślą, że udając kogoś, kto jest odbierany dobrze przez społeczeństwo, będą akceptowani. Chcą zdobyć wymarzonego partnera. Bo tak jest łatwiej. Każdy ma swój powód. To nie jest nic złego, jeżeli nie przekracza się pewnych granic. Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest. Kurt Cobain Pragniemy akceptacji innych, a sami siebie nie akceptacjemy. Kiedy udajesz kogoś innego, masz w sobie wewnętrzny konflikt, który tworzy jeszcze większe napięcie i generuje jeszcze więcej negatywnych emocji. Co sprawia że jeszcze mniej akceptujesz to,...

Mondrości Ani - rozdrapywanie ran....

Czasami jak mamy ogromną ranę, to zamiast dać się jej zagoić to jak chory na Dermatillomanie, w powtarzających się w czasie epizodach  - skubiemy, pocieramy czy dłubiemy w niej.  Przy każdej okazji - rozdrapujemy - żeby przypomnieć sobie lub innym, jak nas bardzo zraniono, jacy jesteśmy biedni, jak poszkodowani, po to, aby pozostać w wygodnej roli ofiary albo wobec siebie, albo wobec innych. Bo ofierze się pomaga, trzeba współczuć, trzeba być wobec niej wyrozumiałym, miłym, nie można dużo wymagać. A rana to dowód  i powód do wyżalania się postronnym osobom na niesprawiedliwości, które nas spotkały. Bo trudniej jest czasami żyć z zagojoną raną, trudniej nauczyć się żyć "normalnie" z zabliźnioną raną. Więc przy każdej okazji grzebiemy do krwi, posypujemy solą. Ja już kiedyś pisałam o tym ( o tu ),  że byłam jedną z tych osób, które nie potrafiły się powstrzymać, aby nie zetrzeć strupka, aby nie rozdrapać - wciąż rozpamiętywałam swoje upokorzenia, traumy. Jest wiel...