Przejdź do głównej zawartości

Mondrości Ani - szczęśliwa rodzina & szczęśliwe dzieci. Jak wychować szczęśliwe dziecko ?

Dziś chciałabym napisać o czymś co dla mnie jest niezwykle ważne, a ponieważ zbliżają się wakacje - które są lub powinny być radosnym czasem spędzonym na wspólnej zabawie, gdzie możemy sobie pozwolić na więcej luzu, gdzie mamy więcej czasu na..... no właśnie ! 

Słowo wstępu 

Mam nastoletnie dzieci Fifi i Lili, oboje, moim zdaniem szczęśliwe i mające dobry kontakt ze mną, zdrowe relacje. Każdego dnia staram się okazywać im bliskość, pokazywać na wszystkie możliwe sposoby, że są kochane. Kochane, akceptowane - zauważane.

Przytulenie, obecność, rozmowa. Nie robię nic szczególnego. Leżę obok, drapie po plecach, łaskocze. 

Moje dzieci nie rywalizują ze sobą, wspierają się na wzajem, czasami są jak pies z kotem. Jednak gdy trzeba mogą na siebie liczyć, są przyjaciółmi. Potrafią się razem śmiać, dobrze się ze sobą czują. 

A my staramy się być rodzicami nie do końca poważnymi, ale jednak rodzicami. Uważam, że każdy powinien mieć w sobie szaleństwo i dystans. Swoboda w granicach bezpieczeństwa, czasami trzeba odpuścić. A jeśli obawiasz się, że taki wyluzowany rodzic nie ma respektu, szacunku to przypomnę Ci - inaczej pracuje się na szacunek dzieci. Nie przestaną Cię szanować bo robisz im na brzuchu pierdzioszki. 

U nas w domu, między sobą, możemy zachowywać się swobodnie - puszczanie bąków i czasami przeklinanie nie jest karane śmiercią. Opowiadanie żartów czy wspólne oglądanie śmiesznych filmików... mile widziane. Komentowanie filmów - jak najbardziej. 

Mamy swoje tradycję, co jakiś czas tworzymy nowe... wspólne kino domowe, spanie razem. 

Wszystko takie banalne a pozwala im wyrastać na szczęśliwe dzieci.

Zamiast kolejnego gadżetu, dać czas z radością. Dziecko potrzebuje miłości, prawdziwego zaangażowania w ich życie, obecności, niech wychowuje się w atmosferze miłości. Kiedyś dzieckiem zajmowało się kilka dorosłych, którzy się o nie troszczyli. Dziś najczęściej jest to przemęczony i zestresowany rodzic. Zapracowany rodzic, który nie ma czasu na nic, tym bardziej dla swojego dziecka.  I kiedy dziecko zaczyna sprawiać problemy, rodzice sięgają po porady - szukają gotowych odpowiedzi, zamiast samodzielnie się zastanowić, obserwować i wyciągnąć wnioski. Pytają się na forach, chcą się dowiedzieć od innych. Tymczasem odpowiedzi są na wyciągnięcie ręki. 

Każdy chce, aby jego dziecko było szczęśliwe - kiedy mnie ktoś pyta o to, odpowiadam.

Daj mu poczucie, że jest ważne - kochane. Bliskość, obecność, zapewnienie o miłości, przytulenie, całowanie każdego dnia. 

Czas TYLKO z dzieckiem, możesz z nim coś robić TYLKO wspólnie. 100 % UWAGI. 

Dawanie wolności. Niech czasami pochodzi boso, jest brudne, na co rodzic nie reaguje złością czy wstydem, skrepowaniem.

Szanować. Szanować nie tylko je jako człowieka, ale tez respektować ich granice. Aby nie musiały walczyć o swoją odrębność. Dziecko nie zawsze musi zgadzać się na to co mu proponujesz, ważne żeby komunikacja była oparta na szacunku. A argumentacja nie była na zasadzie NIE BO NIE. 

Moim  zdaniem to ważne, aby potrafiły otwarcie mówić o pewnych rzeczach, aby były asertywne, aby potrafiły odmawiać.

Dużo Fanu na codzień. Śmiechu, żartu * DUŻO ŚMIECHU..... 

Wychowywać je bez nadęcia - czasami warto wyciągnąć kija z ....

I ostatnie zasada !!!!

Szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko - zadbajmy o samych siebie. 


* każdy ma inne poczucie humoru. Czasami jak jestem zła na dzieci to używam żartów, nie mylić z sarkazmem, aby rozładować atmosferę. 

PS. 

W tym poście też dużo o tym pisałam  Mondrości Ani - najlepszy prezent na Dzień dziecka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mondrości Ani - Jestem dumna. Po prostu.

Czasem zatrzymuję się na chwilę przy ich pokojach i patrzę na moje dzieci. Nie zerkam okiem kontrolnym, czy mają czysto. Patrzę tak naprawdę.  Jestem z nich dumna. Nie dlatego, że zdobywają stypendia, nagrody, mają dobre oceny. Jestem dumna z tego, kim są. Jestem dumna z tego, że potrafią być sobą. Każde z nich inne – jedno bardziej otwarte, drugie cichsze.  To nie jest chwalenie się. Nie chodzi mi o "zobaczcie, jakie mam wspaniałe dzieci". Bo każde dziecko jest wspaniałe. Chodzi mi o ten rodzaj cichej dumy, która siedzi gdzieś głęboko w sercu i od czasu do czasu wydostaje się na powierzchnię jako uśmiech albo łza wzruszenia. Nie po to, żeby się chwalić. Po prostu… żeby zostawić tu kawałek uczuć, które często noszę w sobie. Popełniam błędy. Ale widząc, jak moje dzieci rosną na dobrych ludzi, wiem, że coś jednak zrobiłam dobrze. Przy tej okazji chciałam napisać o bardzo ważnej rzeczy - wiele osób zarzucało mi, że za bardzo poświęciłam się dla dzieci, że oddałam całą siebie dzi...

Udawanie kogoś kim się nie jest

Dziś chcę napisać o udawaniu tzw. granie roli, naśladowanie i upodabnianie się na siłę, tworzenie pozorów. Przeciwieństwo bycia sobą, naturalnego, autentycznego zgodnego z samym sobą zachowania. Co powoduje, że tak wiele osób udaje kogoś, kim wcale nie są ? Wkładają maski i stają się kimś zupełnie innym ? Chcą być lubiani. Chcą się przypodobać.  Bo w niektórych sytuacjach, bycie sobą może być trudne. Myślą, że udając kogoś, kto jest odbierany dobrze przez społeczeństwo, będą akceptowani. Chcą zdobyć wymarzonego partnera. Bo tak jest łatwiej. Każdy ma swój powód. To nie jest nic złego, jeżeli nie przekracza się pewnych granic. Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest. Kurt Cobain Pragniemy akceptacji innych, a sami siebie nie akceptacjemy. Kiedy udajesz kogoś innego, masz w sobie wewnętrzny konflikt, który tworzy jeszcze większe napięcie i generuje jeszcze więcej negatywnych emocji. Co sprawia że jeszcze mniej akceptujesz to,...

Mondrości Ani - rozdrapywanie ran....

Czasami jak mamy ogromną ranę, to zamiast dać się jej zagoić to jak chory na Dermatillomanie, w powtarzających się w czasie epizodach  - skubiemy, pocieramy czy dłubiemy w niej.  Przy każdej okazji - rozdrapujemy - żeby przypomnieć sobie lub innym, jak nas bardzo zraniono, jacy jesteśmy biedni, jak poszkodowani, po to, aby pozostać w wygodnej roli ofiary albo wobec siebie, albo wobec innych. Bo ofierze się pomaga, trzeba współczuć, trzeba być wobec niej wyrozumiałym, miłym, nie można dużo wymagać. A rana to dowód  i powód do wyżalania się postronnym osobom na niesprawiedliwości, które nas spotkały. Bo trudniej jest czasami żyć z zagojoną raną, trudniej nauczyć się żyć "normalnie" z zabliźnioną raną. Więc przy każdej okazji grzebiemy do krwi, posypujemy solą. Ja już kiedyś pisałam o tym ( o tu ),  że byłam jedną z tych osób, które nie potrafiły się powstrzymać, aby nie zetrzeć strupka, aby nie rozdrapać - wciąż rozpamiętywałam swoje upokorzenia, traumy. Jest wiel...