Przejdź do głównej zawartości

Mam średnio zdolne dzieci - Mondrości Ani

Ciężko pogodzić się z faktem, że nasze dziecko to uczeń trójkowy, który nigdy nie wygrał żadnego konkursu. Większość z nas chciało by się pochwalić i móc powiedzieć, że ich dziecko TO TE ZDOLNE. Ma liczne talenty, wygrywa konkursy i w klasie jest w pierwszej piątce (ha ha jest pierwsze :) - najlepsze). Odnosi sukcesy na każdym polu. 


Dzieci zdolne - z wysokim ilorazem inteligencji, którym zapamiętywanie wiadomości nie sprawia trudności oraz ma chęć do samodzielnego zdobywania wiedzy. Które dużo pracy wkłada w swoje życie. 

Ostatnio jedna z moich koleżanek zwierzyła mi się, że jej dzieci ją rozczarowały. Ona po studiach, wykształcona nigdy nie mająca problemów z nauką, ma dzieci ledwo, ledwo uczące się. Na początku za zaistniałą sytuację oskarżała szkołę, naukę zdalną czy geny męża. Brała pod uwagę, że może zbyt mało im czasu poświęca, więc postanowiła pomagać im w nauce. Codziennie siadała z nimi i uczyła się. Wreszcie nie miała siły tłumaczyć, załatwiła korepetycje. Niewiele to zmieniło, nadal było coś nie tak. 

Wreszcie musiała przyznać sama przed sobą, że to przeciętniaki. I nie chodzi o to, że mają złe oceny, ale szału też nie ma. U mojego syna też czasami nie ma ambicji, żeby przysiąść i nauczyć się na tę piątkę czy czwórkę. Ale przy "dobrej motywacji" szybko się na nią nauczy. Często powtarzam mojemu synowi formułkę ze szkoły - zdolny ale leń.

Oczywiście chcemy, aby dzieci miały dobre oceny z troski o ich przyszłość. Wybieramy dobrą szkołę itd. kontrolujemy, wyznaczamy mu cele, wybieramy przyjaciół - zajęcia, goniąc za niedoścignionym ideałem, który sobie stworzyliśmy. Wyścig szczurów od dnia narodzin - jednak zapominamy o tym, co moim zdaniem najważniejsze - o dziecku. 

Wracając do Ananiaszka, dzieciak super szóstkowy - choć w innych sferach: emocjonalnie, koleżeńsko - średniak. To miarą sukcesów dla nas nadal są piątki i czerwony pasek.

Słuchając czasami rozmów rodziców, mam wrażenie, że nam nie chodzi o dziecko tylko o możliwość pochwalenia się, żeby móc wspomnieć o sukcesie - który często przypisujemy sobie. Niespełnione ambicje rodziców i przelewanie swoich marzeń na dziecko to już odrębny temat. 

Pamiętam jak w czasie rozmowy usłyszałam, że matka jest zawiedziona, że jej dziecko nie lubi muzyki. Sama pięknie śpiewa, ma talent muzyczny - a jej dziecko nie lubiło muzycznych zabawek, nie lubiło gdy mu śpiewała. Powtarzała - on nie chce się uczyć, niczego nie mogę go nauczyć. W przedszkolu jako jeden z nielicznych nie potrafi pisać i czytać. Nie potrafi trzymać ołówka, chyba pójdę z nim do specjalisty. Ta matka nie potrafiła zaakceptować, że jej dziecko może być mniej zdolne. Odbierała to jak karę, jak coś strasznego. 

Ja mam dwoje dzieci, oboje średnio zdolne. A Ty ? 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mondrości Ani - Jestem dumna. Po prostu.

Czasem zatrzymuję się na chwilę przy ich pokojach i patrzę na moje dzieci. Nie zerkam okiem kontrolnym, czy mają czysto. Patrzę tak naprawdę.  Jestem z nich dumna. Nie dlatego, że zdobywają stypendia, nagrody, mają dobre oceny. Jestem dumna z tego, kim są. Jestem dumna z tego, że potrafią być sobą. Każde z nich inne – jedno bardziej otwarte, drugie cichsze.  To nie jest chwalenie się. Nie chodzi mi o "zobaczcie, jakie mam wspaniałe dzieci". Bo każde dziecko jest wspaniałe. Chodzi mi o ten rodzaj cichej dumy, która siedzi gdzieś głęboko w sercu i od czasu do czasu wydostaje się na powierzchnię jako uśmiech albo łza wzruszenia. Nie po to, żeby się chwalić. Po prostu… żeby zostawić tu kawałek uczuć, które często noszę w sobie. Popełniam błędy. Ale widząc, jak moje dzieci rosną na dobrych ludzi, wiem, że coś jednak zrobiłam dobrze. Przy tej okazji chciałam napisać o bardzo ważnej rzeczy - wiele osób zarzucało mi, że za bardzo poświęciłam się dla dzieci, że oddałam całą siebie dzi...

Udawanie kogoś kim się nie jest

Dziś chcę napisać o udawaniu tzw. granie roli, naśladowanie i upodabnianie się na siłę, tworzenie pozorów. Przeciwieństwo bycia sobą, naturalnego, autentycznego zgodnego z samym sobą zachowania. Co powoduje, że tak wiele osób udaje kogoś, kim wcale nie są ? Wkładają maski i stają się kimś zupełnie innym ? Chcą być lubiani. Chcą się przypodobać.  Bo w niektórych sytuacjach, bycie sobą może być trudne. Myślą, że udając kogoś, kto jest odbierany dobrze przez społeczeństwo, będą akceptowani. Chcą zdobyć wymarzonego partnera. Bo tak jest łatwiej. Każdy ma swój powód. To nie jest nic złego, jeżeli nie przekracza się pewnych granic. Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest. Kurt Cobain Pragniemy akceptacji innych, a sami siebie nie akceptacjemy. Kiedy udajesz kogoś innego, masz w sobie wewnętrzny konflikt, który tworzy jeszcze większe napięcie i generuje jeszcze więcej negatywnych emocji. Co sprawia że jeszcze mniej akceptujesz to,...

Mondrości Ani - rozdrapywanie ran....

Czasami jak mamy ogromną ranę, to zamiast dać się jej zagoić to jak chory na Dermatillomanie, w powtarzających się w czasie epizodach  - skubiemy, pocieramy czy dłubiemy w niej.  Przy każdej okazji - rozdrapujemy - żeby przypomnieć sobie lub innym, jak nas bardzo zraniono, jacy jesteśmy biedni, jak poszkodowani, po to, aby pozostać w wygodnej roli ofiary albo wobec siebie, albo wobec innych. Bo ofierze się pomaga, trzeba współczuć, trzeba być wobec niej wyrozumiałym, miłym, nie można dużo wymagać. A rana to dowód  i powód do wyżalania się postronnym osobom na niesprawiedliwości, które nas spotkały. Bo trudniej jest czasami żyć z zagojoną raną, trudniej nauczyć się żyć "normalnie" z zabliźnioną raną. Więc przy każdej okazji grzebiemy do krwi, posypujemy solą. Ja już kiedyś pisałam o tym ( o tu ),  że byłam jedną z tych osób, które nie potrafiły się powstrzymać, aby nie zetrzeć strupka, aby nie rozdrapać - wciąż rozpamiętywałam swoje upokorzenia, traumy. Jest wiel...