Długo milczałam, aż do dziś. Trafiłam na link do artykułu . Z wieloma rzeczami się nie zgadzam lub bym o nich głębiej podyskutowała : o higienie, zarazkach, bezpieczeństwie. Ale przede wszystkim JESTEM PRZECIWNA reakcji "agresją na agresję" czy skakanie z wysokiego brzegu na główkę. Samego artykułu nie mam zamiaru oceniać, choć moim zdaniem jest trochę tendencyjny. Przypominam !! świat nie jest czarno-biały, ale ma wiele odcieni szarości. Dla mnie ważne, że został poruszony ten temat, że wywołuje to dyskusję. Do której chcę się dołączyć.
Zgadzam się, że coś nie dobrego się z nami porobiło. Bezstresowe wychowanie, zbytnia ochrona przed światem, niezaradność rodziców i dzieci, konsumpcjonizm. Zgadzam się z tym, że rośnie nam "armia z dyplomami, niestety zbyt często bez zdolności, umiejętności i pasji". Że zwiększa się liczba niedorajdów i ludzi "przekonanych o swojej wyjątkowości, mądrości i zaradności". Że coraz więcej osób "cokolwiek zaczyna robić, robi już nie tyle dla siebie, co dla poklasku, dla pokazania innym".
Kiedyś były inne czasy, sama jadłam nie myte owoce i warzywa, jeździłam motorem po mieście mając 10 lat. Jeździłam MZ bez kasku, sama. Ale przypomnijcie sobie jak było - mniej samochodów, lepsza kultura i odpowiedzialna jazda (nie mówię o mojej). Jadłam niemyte i kąpałam się gdzie popadnie - ale środowisko było mniej skażone. Czytaliśmy książki, bo nie było tyle programów tv, nie było google i streszczeń. Chodziłam 6 km przez las i wracałam wieczorami do domu. Ale nie znałam znaczenia słów - pedofil, gwałt, narkotyki. Skakałam w nieznane, gadałam z obcymi, więcej czasu spędzałam na powietrzu - bo miałam z kim. Bo ludzie mieli więcej empatii, bo nie byłam anonimowa, bo ludzie pomagali sobie częściej, bo mogłam zawsze na kogoś liczyć. A dziś jak jest ??? Mnie się wydaje, że teraz jesteśmy bardziej nieufni, podejrzliwi i w pewnym sensie mamy powody.
Nie chcę tu uogólniać, nic nie jest takie oczywiste. Chciałabym, aby każdy z nas się nad tym zastanowił i zaczął to zauważać, jak te czasy na nas wpłynęły, co z nas zrobiły. Kim się staliśmy. Na kogo wychowujemy nasze dzieci, jaki przykład innym dajemy.
Jak każdy rodzic chcemy chronić nasze dzieci, "chcemy, aby żyło im się lepiej niż nam", ale czy zastanawiamy się, czy naszymi działaniami nie robimy im krzywdy. Czy nie sprawiamy, że wyrośnie na życiowego kalekę, zarozumiałego gnojka czy roszczeniową osobę. Zamiast uczyć samodzielności - wyręczamy go. Nie pozwalamy popełniać błędów i uczyć się na nich. Nie pozwalamy by stawiały czoła wyzwaniom. Niech się pobrudzi, niech go zaboli. Wszystko z zachowaniem umiaru i bezpieczeństwa. Bo, gdy dziecko nie ma stawianych granic i łazi samopas, to też źle.
Kiedyś prało się ręcznie lub we Frani, myło się naczynia ręcznie, nie było wielu udogodnień - ale co my robimy z zaoszczędzonym czasem, czy potrafimy to dobrze wykorzystać. Tempo życia się zmieniło, my się zmieniliśmy, pytanie tylko : Jak ??
Degradacja zauważalna jest na każdym kroku, ale nie każdy ją widzi. Może lektura tego artykułu coś zmieni - zmusi do myślenia, pobudzi do przemyśleń.
Komentarze
Prześlij komentarz