Przejdź do głównej zawartości

Ale jestem beznadziejna

Jestem beznadziejna, moje życie nie jest takie jak być powinno. Żadne "wszystko w Twoich rękach" do mnie nie trafia.  Bo niby co ode mnie zależy? Co mogę zrobić, żeby moje życie się zmieniło, by stało się bardziej znośne ? Wszystko jest przeciwko mnie, nie daje mi szans na szczęście.



Siedzą, tkwiąc w swoim poczuciu beznadziejności życia, świata i cierpieniu. O takich ludziach mówi się, że są w zamrożeniu. Oni mają problem, żeby ruszyć się z miejsca. Od innych słyszą "Zrób coś ! Zmień coś ! Rusz do przodu !" i zapadają się jeszcze bardziej. Tracą siły, bo ktoś im mówi, aby coś zrobili,  zmienili a oni naprawdę nie mogą, nie potrafią. Przez co czują się jeszcze gorzej. Oni nie wiedzą, jak coś zmienić, co zmienić w swoim życiu, jak się wyplątać. I dalej tkwią, bo są w tym co znane. I choć nie jest im dobrze, to jednak wiedzą, czego się mogą spodziewać. Bo jest to znajome. Lęk przed nieznanym jest gorszy, niż obecna sytuacja. Dodatkowo wspierają się poglądem, że muszą w tym tkwić. 

Często w czasie rozmowy okazuje się, że istnieje głębokie przekonanie, że nie zasługują na szczęście. Że oczekują zbyt dużo lub że się im to nie należy.
Problemem też jest przywiązanie do roli ofiary - tożsamość cierpiętnika.
Często nieświadomie pozostają w poczuciu beznadziejności, bo się boją działać lub zacząć działać. Boją się ogromu pracy, porażki itd.

Masz poczucie, że zasłużyłeś na coś lepszego, że gdzieś tam jest TWOJE idealne życie. Chcesz coś zmienić ?

Oto wskazówki dla Ciebie. 

Zastanów się CZEGO CHCESZ ?

Kiedy zadaje to pytanie, najczęściej słyszę "czego nie chce" dana osoba. Albo odpowiada wyobrażeniami filmowymi lub społecznymi. 

 Mówią o swoich lub narzuconych wyobrażeniach.   A jaka jest Twoja odpowiedź na to pytanie ?

Jeśli czujesz się źle, to co sprawi, że poczujesz się lepiej ?
Co sprawi, że poczujesz się dobrze ? 

I wtedy wyobraź sobie, kto byłby przy Tobie?, co wkoło Ciebie się dzieje?, jak wyglądało by Twoje życie?, kogo byś spotkał/a?, co byś zrobił/a?. 

Jesteś gotowy/a na taką zmianę ? gotowy/a do podjęcia działania?

Jakie masz korzyści z faktu że tkwisz w tej sytuacji, nie zmieniasz jej ?
Jakie będziesz miał korzyści po podjęciu działania ?
Przecież nie tkwimy w czymś co nie daje nam korzyści, co nam nie służy. 

Jeśli zmiany to małymi krokami.  Zasada zjadania słonia. Nie da się zjeść słonia w całościTylko po kawałku. 

Trwałe zmiany to, te wprowadzane małymi krokami. Nie da się szybko i natychmiast zmienić coś w swoim życiu. Droga na skróty to zmiany pozorne.

 Nie da się osiągnąć nowego życia bez zmiany swoich przekonań, myślenia o sobie. I my sami musimy to zrobić, bo nikt za nas nie zdoła tego zrobić. Nas w tym wyręczyć. 

Uważaj na swój dialog wewnętrzny (co mówisz do siebie).

Interpretacja
Czy powiesz, że auto jest zepsute, auto ma trzy sprawne koła czy jedno zepsute, nie zmieni faktu, że nie pojedzie. 

Bardzo dużo zależy od tego, jak zinterpretujemy to, co nas spotkało (spotyka). Interpretuj je w sposób dla siebie korzystny, dodający a nie odbierający siłę, energię. W jaki sposób to robimy decyduje jak się czujemy. 

Przestań dramatyzować. Auto się zepsuło. 
Pozbądź się przesadnego lęku, nie oceniaj jako "straszne" czegoś, co takie nie jest. Walcz ze skłonnością (nadmierną) do tragizowania. 


rozwód, utrata pracy - straszne !?? Jeśli oceniamy coś (mniej istotnego) na negatywnej skali ocen jako straszne, pozostałe rzeczy oceniamy wyżej. np, wojna, śmierć, choroba (zachorowanie na raka, niepełnosprawność itd.) znajdzie się poza skalą. Może się zdarzyć, że skończy się skala, bo zdarzy się coś niewyobrażalnie strasznego, czego następstwem będzie wypadnięcie ze skali. A co za tym idzie doświadczenie silnego lęku, depresji, popadnięcie w neurotyczność, wszystko stanie się nie do zniesienia. Bo osąd jest źle, tragicznie zależy od tego, z czym to "coś" porównamy.

Lubię to ćwiczenie.
Wyobraź sobie najgorszy możliwy scenariusz, który mógłby się zdarzyć w sytuacji, która Cię przeraża. 

W rezultacie zdajesz sobie sprawę, że to wcale nie jest straszne. 

Akceptuj, doceniaj.... wdzięczność
Mamy skłonność do wyobrażania sobie sytuacji idealnych, istniejących tylko w naszych umysłach i złościmy się, gdy się nie spełniają. Nie oczekuj, że będzie dokładnie tak jak to sobie wyobrażaliście. 

Brak akceptacji rzeczywistości tworzy podstawy do bycia nieszczęśliwym. Rzeczywistość jest jaka jest, nigdy doskonała. Świat rządzi się swoimi prawami, nie pyta nas - jakie mamy plany. 

Wdzięczność -  umiejętność cieszenia się z tego, co się ma i zrozumienie, że niektóre rzeczy zdarzają się z korzyścią dla nas. 

Przypomnij sobie ile rzeczy, z pozoru negatywnych, złych miały pozytywny wpływ na Twoje życie. Zauważ to.Czasami po jakimś czasie dochodzimy do wniosku, że było to potrzebne. Że dzięki temu nasze życie stało się lepsze. Miej wiarę, że przyniesie to coś dobrego. Staraj się mieć pozytywne oczekiwania, z ciekawością i akceptacją spoglądaj w przyszłość.

Spotykam się z pojęciem "objaw naiwności" - dla mnie to nie naiwność. 

Bycie wdzięcznym, uważnym pozwala nam dostrzec "pozytywność". Pozwala nam dużo lepiej poradzić sobie w trudnych sytuacjach. To nie kolorowanie, oszukiwanie, sztuczność czy okłamywanie siebie. Tu nie chodzi o odrzucenie negatywnych emocji, tylko skupianie się na pozytywach. Nawet jeśli jest coś złego, wiesz, że oprócz tego, jest także dużo dobrych w życiu. Widząc listę dobrych, pozytywnych widzisz, jak jest ich dużo. Szukaj pozytywnych aspektów, zmieniaj sposób myślenie na pozytywny.

Często z  jednej strony słyszymy "ciesz się z tego co masz, doceniaj ", z drugiej "walcz o swoje szczęście".

kiedy walczyć a kiedy powiedzieć sobie dość:



polecam też:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mondrości Ani - Jestem dumna. Po prostu.

Czasem zatrzymuję się na chwilę przy ich pokojach i patrzę na moje dzieci. Nie zerkam okiem kontrolnym, czy mają czysto. Patrzę tak naprawdę.  Jestem z nich dumna. Nie dlatego, że zdobywają stypendia, nagrody, mają dobre oceny. Jestem dumna z tego, kim są. Jestem dumna z tego, że potrafią być sobą. Każde z nich inne – jedno bardziej otwarte, drugie cichsze.  To nie jest chwalenie się. Nie chodzi mi o "zobaczcie, jakie mam wspaniałe dzieci". Bo każde dziecko jest wspaniałe. Chodzi mi o ten rodzaj cichej dumy, która siedzi gdzieś głęboko w sercu i od czasu do czasu wydostaje się na powierzchnię jako uśmiech albo łza wzruszenia. Nie po to, żeby się chwalić. Po prostu… żeby zostawić tu kawałek uczuć, które często noszę w sobie. Popełniam błędy. Ale widząc, jak moje dzieci rosną na dobrych ludzi, wiem, że coś jednak zrobiłam dobrze. Przy tej okazji chciałam napisać o bardzo ważnej rzeczy - wiele osób zarzucało mi, że za bardzo poświęciłam się dla dzieci, że oddałam całą siebie dzi...

Udawanie kogoś kim się nie jest

Dziś chcę napisać o udawaniu tzw. granie roli, naśladowanie i upodabnianie się na siłę, tworzenie pozorów. Przeciwieństwo bycia sobą, naturalnego, autentycznego zgodnego z samym sobą zachowania. Co powoduje, że tak wiele osób udaje kogoś, kim wcale nie są ? Wkładają maski i stają się kimś zupełnie innym ? Chcą być lubiani. Chcą się przypodobać.  Bo w niektórych sytuacjach, bycie sobą może być trudne. Myślą, że udając kogoś, kto jest odbierany dobrze przez społeczeństwo, będą akceptowani. Chcą zdobyć wymarzonego partnera. Bo tak jest łatwiej. Każdy ma swój powód. To nie jest nic złego, jeżeli nie przekracza się pewnych granic. Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest. Kurt Cobain Pragniemy akceptacji innych, a sami siebie nie akceptacjemy. Kiedy udajesz kogoś innego, masz w sobie wewnętrzny konflikt, który tworzy jeszcze większe napięcie i generuje jeszcze więcej negatywnych emocji. Co sprawia że jeszcze mniej akceptujesz to,...

Mondrości Ani - rozdrapywanie ran....

Czasami jak mamy ogromną ranę, to zamiast dać się jej zagoić to jak chory na Dermatillomanie, w powtarzających się w czasie epizodach  - skubiemy, pocieramy czy dłubiemy w niej.  Przy każdej okazji - rozdrapujemy - żeby przypomnieć sobie lub innym, jak nas bardzo zraniono, jacy jesteśmy biedni, jak poszkodowani, po to, aby pozostać w wygodnej roli ofiary albo wobec siebie, albo wobec innych. Bo ofierze się pomaga, trzeba współczuć, trzeba być wobec niej wyrozumiałym, miłym, nie można dużo wymagać. A rana to dowód  i powód do wyżalania się postronnym osobom na niesprawiedliwości, które nas spotkały. Bo trudniej jest czasami żyć z zagojoną raną, trudniej nauczyć się żyć "normalnie" z zabliźnioną raną. Więc przy każdej okazji grzebiemy do krwi, posypujemy solą. Ja już kiedyś pisałam o tym ( o tu ),  że byłam jedną z tych osób, które nie potrafiły się powstrzymać, aby nie zetrzeć strupka, aby nie rozdrapać - wciąż rozpamiętywałam swoje upokorzenia, traumy. Jest wiel...