Przejdź do głównej zawartości

Nie - noworoczne postanowienia


Początek roku to dla większości magiczny moment, zostawianie za sobą starego i początek nowego. Jest to czas podsumowań, rozliczeń i układania nowych planów. A przecież Sylwester i Nowy Rok to tylko symbol. Zmienia się numer 5 na 6, zmieniamy kalendarze na nowe. Po za tym niewiele się zmienia. Jest dokładnie tak samo jak przedtem. Życie toczy się tak samo, jak toczyło się wcześniej. Nie wiem skąd te paniczne stawianie sobie celów, te postanowienia. Chęć zmieniania się z początkiem roku. A dlaczego nie zrobić tego za miesiąc, jutro. Bo tak naprawdę nie na większej różnicy czy zrobimy to teraz czy za miesiąc. Każda chwila jest równie odpowiednia. Dla mnie robienie postanowień noworocznych jest bez sensu. Taka moda, która może być szkodliwa. Bo co wtedy gdy, nie dotrzymasz danego słowa - możesz poczuć się kiepsko i taka sytuacja może źle wpłynąć na twoje poczucie własnej wartości.
 

 
W internecie znalazłam kilka artykułów o tytułach Jak zrealizować noworoczne postanowienie, podają tam uniwersalne porady: napisz na kartce, powiedz innym, znajdź motywację itd.

Nie chcę tego powtarzać. Chcę - napisać co zrobić, aby nie były to słowa rzucone na wiatr - deklaracja pod wpływem chwili. Bezlitosne fakty mówią, że niecałe 10 % ludzi zrealizuje swoje plany i postanowienia noworoczne.

Jeżeli naprawdę chcesz coś zmienić w swoim życiu, to moja propozycja może Ci w tym pomóc. To pewnego rodzaju autocoaching. Ty jesteś swoim coachem. I ty sam zadajesz sobie pytania. Nie śpiesz się - spokojnie zastanów się i odpowiedz na pytania, wsłuchując się w swoje myśli.
 
1. Gdzie jestem teraz Moja obecna sytuacja
Na tym etapie robisz przegląd swojej obecnej sytuacji.

2. Gdzie chcę być - czego chcę
Określasz co jest dla Ciebie ważne. Kim chcesz być, jakim chcesz być, co mieć, jak się czuć. Musisz dokładnie, konkretnie określić swój cel. Dokładnie dowiedzieć się na czym polega twój cel.
 
Pytania*:

czego chcesz ?

czego chcesz więcej ?

z jakiego powodu jest to dla Ciebie ważne ?

po czym poznasz, że osiągnęłaś/łeś cel ?

skąd będziesz wiedział/a że go osiągnęłaś/ łeś ?

co będziesz czuł /a gdy to osiągniesz ?

co ważnego będziesz miał/a gdy go osiągniesz ?
 
* Są to przykładowe pytania zadawane na sesji coachingowej.
 
Przydatne są tu pytania zaczynające się od: kto, jak, gdzie, kiedy, z jakiego powodu, ile.
 
Cel musi być: mierzalny. Jeśli schudnąć to ile ? ograniczony czasowo: ustal granice czasowe dla swojego celu - Do kiedy ?. Jak ? - odpowiedziami na te pytania, będą mniejsze cele do realizacji np. kupno karnetu na siłownię. Co ? co ci to da ? - motywacja.
 Cel musi być - konkretny !! Bez ogólników.

Pytania:

co zrobiłeś/aś do tej pory ?

Jak to osiągnę? Jak mogę to osiągnąć ? kogo potrzebuje - co potrzebuje aby osiągnąć ten cel ?

na kogo możesz liczyć ?

co jest mi potrzebne?

gdzie, kiedy będę to robić ?

co może wnieść ta zmiana w moje życie ?

jak to wpłynie na innych ?

co mogę zrobić już dziś aby się przybliżyć do osiągnięcia tego celu ?

co innego mogę jeszcze zrobić ?

co jestem skłonny poświęcić ?
 
z jakich zachowań zrezygnuje ?
 
3. Krytyka. Określenie i eliminacja przeszkód.
Przyglądasz się przeszkodom, wymieniasz co może stanąć Ci na drodze do realizacji celu. Z jakiego powodu jeszcze tego nie osiągnąłeś.
Pytania:

co Ci może przeszkodzić ? kto lub co Ci może to uniemożliwić, utrudnić osiągnięcie tego celu ?
 
4. Tworzysz plan i do dzieła.

Wcielasz swój plan w życie i zbliżasz się do osiągnięcia swojego celu.

Spisz na kartce a dziel się tylko z ludźmi, którzy Cię będą wspierać. I powodzenia.


Kiedy zależy nam na osiągnięciu jakiegoś celu a nasza wiedza, umiejętności są niewystarczające do osiągnięcia celu. W takich sytuacjach warto zasięgnąć porady coacha. Coach może Ci pomóc przejść przez ten proces. Nie jest to osoba , która Cię zmienia jest raczej kimś kto wspiera, stymuluje, abyś samodzielnie dokonywał zmian i podjął kroki wymagane do osiągnięcia celu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mondrości Ani - Jestem dumna. Po prostu.

Czasem zatrzymuję się na chwilę przy ich pokojach i patrzę na moje dzieci. Nie zerkam okiem kontrolnym, czy mają czysto. Patrzę tak naprawdę.  Jestem z nich dumna. Nie dlatego, że zdobywają stypendia, nagrody, mają dobre oceny. Jestem dumna z tego, kim są. Jestem dumna z tego, że potrafią być sobą. Każde z nich inne – jedno bardziej otwarte, drugie cichsze.  To nie jest chwalenie się. Nie chodzi mi o "zobaczcie, jakie mam wspaniałe dzieci". Bo każde dziecko jest wspaniałe. Chodzi mi o ten rodzaj cichej dumy, która siedzi gdzieś głęboko w sercu i od czasu do czasu wydostaje się na powierzchnię jako uśmiech albo łza wzruszenia. Nie po to, żeby się chwalić. Po prostu… żeby zostawić tu kawałek uczuć, które często noszę w sobie. Popełniam błędy. Ale widząc, jak moje dzieci rosną na dobrych ludzi, wiem, że coś jednak zrobiłam dobrze. Przy tej okazji chciałam napisać o bardzo ważnej rzeczy - wiele osób zarzucało mi, że za bardzo poświęciłam się dla dzieci, że oddałam całą siebie dzi...

Udawanie kogoś kim się nie jest

Dziś chcę napisać o udawaniu tzw. granie roli, naśladowanie i upodabnianie się na siłę, tworzenie pozorów. Przeciwieństwo bycia sobą, naturalnego, autentycznego zgodnego z samym sobą zachowania. Co powoduje, że tak wiele osób udaje kogoś, kim wcale nie są ? Wkładają maski i stają się kimś zupełnie innym ? Chcą być lubiani. Chcą się przypodobać.  Bo w niektórych sytuacjach, bycie sobą może być trudne. Myślą, że udając kogoś, kto jest odbierany dobrze przez społeczeństwo, będą akceptowani. Chcą zdobyć wymarzonego partnera. Bo tak jest łatwiej. Każdy ma swój powód. To nie jest nic złego, jeżeli nie przekracza się pewnych granic. Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest. Kurt Cobain Pragniemy akceptacji innych, a sami siebie nie akceptacjemy. Kiedy udajesz kogoś innego, masz w sobie wewnętrzny konflikt, który tworzy jeszcze większe napięcie i generuje jeszcze więcej negatywnych emocji. Co sprawia że jeszcze mniej akceptujesz to,...

Mondrości Ani - rozdrapywanie ran....

Czasami jak mamy ogromną ranę, to zamiast dać się jej zagoić to jak chory na Dermatillomanie, w powtarzających się w czasie epizodach  - skubiemy, pocieramy czy dłubiemy w niej.  Przy każdej okazji - rozdrapujemy - żeby przypomnieć sobie lub innym, jak nas bardzo zraniono, jacy jesteśmy biedni, jak poszkodowani, po to, aby pozostać w wygodnej roli ofiary albo wobec siebie, albo wobec innych. Bo ofierze się pomaga, trzeba współczuć, trzeba być wobec niej wyrozumiałym, miłym, nie można dużo wymagać. A rana to dowód  i powód do wyżalania się postronnym osobom na niesprawiedliwości, które nas spotkały. Bo trudniej jest czasami żyć z zagojoną raną, trudniej nauczyć się żyć "normalnie" z zabliźnioną raną. Więc przy każdej okazji grzebiemy do krwi, posypujemy solą. Ja już kiedyś pisałam o tym ( o tu ),  że byłam jedną z tych osób, które nie potrafiły się powstrzymać, aby nie zetrzeć strupka, aby nie rozdrapać - wciąż rozpamiętywałam swoje upokorzenia, traumy. Jest wiel...